„K.W.”: Panie Profesorze, był Pan jednym z głównych orędowników budowy Muzeum Bitwy Warszawskiej 1920 r. Dziś już wiemy, że taka placówka powstanie w Ossowie, dzięki finansowemu zaangażowaniu MON. Czy ta decyzja satysfakcjonuje Pana jako historyka, Senatora RP, patriotę?
Jan Żaryn: Podczas pamiętnego spotkania w Ossowie, podczas którego co najmniej kilka osób występowało z apelami, by sprawa Muzeum „ruszyła z kopyta”, wystąpiłem i ja. Mówiłem wtedy jasno, że skoro jest problem z dogadaniem się między gminami, a i projekt pani burmistrz Wołomina nie jest przejrzysty, trzeba wziąć pod uwagę taką opcję, że będzie trzeba zaangażować rząd (resort kultury lub obrony narodowej), by przejął obowiązek budowy Muzeum a zatem przejął i pieczę nad nim.
Początkowo uważałem, że strona radzymińska ma więcej argumentów (w tym szczególnie historycznych), by starać się o tę placówkę w swoim mieście. Przecież to Radzymin przechodził z rąk do rąk, tu była „brama” prowadząca bolszewików do stolicy. Tutaj jest cmentarz, tutaj modlił się papież… Tutaj także w budowę Muzeum zaangażowali się ludzie mi bliscy, z nieocenioną panią Marzeną Małek.
Wydawało mi się to tym bardziej zasadne, że pani burmistrz Wołomina przedstawiała jedynie swoją koncepcję budowy Muzeum, z której wynikało, że nie ma ani placu, ani planu zagospodarowania przestrzennego. Jest za to wstępny projekt pracowni pana Nizio, wybitnego plastyka i twórcy, bądź współtwórcy wielu ważnych placówek jak chociażby Muzeum Powstania Warszawskiego czy Muzeum Rodziny Ulmów w Markowej, przy którym to projekcie współpracowałem z panem Nizio, jako Przewodniczący Rady Programowej tej placówki.
Niestety jednak, pan burmistrz Radzymina podczas tego spotkania uchylił się od jasnej deklaracji, gdzie chciałby, aby powstała ta arcyważna dla ziemi radzymińskiej placówka. Mówił, że może być usytuowana w Radzyminie, w gminie, ale także w sąsiedniej gminie wołomińskiej, itd. Nie brzmiało to dobrze. A czas leci, proszę Państwa. Jeśli do końca 2017 r. nie ruszymy z budową Muzeum, to możemy nie zdążyć z jego otwarciem przed sierpniem 2020 r. I to dla mnie było najistotniejsze.
Stąd, po analizie dokumentów, doszliśmy do wniosku (także radni PiS z Wołomina), że trzeba wrócić do projektu z czasów pana burmistrza Ryszarda Madziara i doprowadzić do przekazania Ministerstwu Obrony Narodowej wskazanej działki w Ossowie, do której Gmina Wołomin ma prawo własności i gdzie jest zgoda na budowę Muzeum. Po wstępnych rozmowach z panem ministrem i wiceministrami, „słowo ciałem się stało”.
Reasumując: Wołomin miał koncepcję wypracowaną kilka lat temu i mający większość w Radzie Miejskiej radni PiS postawili na swoim. Tymczasem w Radzyminie zabrakło woli współpracy…
Nie ma co ukrywać, że informacja o wyborze Ossowa na miejsce muzeum wywołała konsternację wśród wielu mieszkańców Radzymina – Miasta Cudu nad Wisłą, jak zwykło się mówić, które jak Pan doskonale wie, w czasach PRL-u było „miastem wyklętym” z uwagi na swoje chlubne dzieje związane z 1920 rokiem. Czy Pana zdaniem radzyminiacy mają prawo czuć się pokrzywdzeni tą decyzją?
Nie, bardzo proszę mieszkańców Radzymina i całej gminy, byście nie popadali w czarną rozpacz. Od początku, dzięki pani Marzenie Małek, która pilnowała abym nie przegapił tego wątku – w rozmowach z MON przewijał się temat Radzymina. Między innymi pan wiceminister Michał Dworczyk był kilkakrotnie przeze mnie „nagabywany”, by MON tworząc placówkę nie zapomniało o tej części powiatu. Nie wyobrażam sobie, by placówka w Ossowie nie zaprosiła do współpracy historyków i przedstawicieli samorządu z Radzymina; nie wyobrażam sobie, by Muzeum w Ossowie nie objęło swym zasięgiem Radzymina i Wólki Radzymińskiej, by nie stworzyło całej ścieżki edukacyjnej, w której m.in. cmentarz w Radzyminie stanowiłby punkt zwrotny całej opowieści o wojnie 1920 r. na tym odcinku frontu. (Znam prace m.in. pana Jana Wnuka, i wiem jak ważna dla Radzymina jest historia 1920 roku, np. ile jest w Radzyminie ulic i placów związanych z tymi wydarzeniami – bodaj 14! w tak niewielkim mieście). Co więcej, mam kilka pomysłów, dotyczących przeniesienia części środków przeznaczonych na budowę Muzeum w Ossowie na terytorium gminy Radzymin. Np. jednym z pomysłów (do tego Radzymin powinien być przygotowany od strony formalnej) jest wspomniana budowa ścieżki edukacyjnej z przystankami, np. można znaleźć miejsce na długi mural, który mógłby służyć młodzieży do aktywności artystycznej (np. pod wodzą znanego grafika z regionu).
Niedawno w jednym z wywiadów wspomniał Pan, że muzeum nie mogło powstać w Radzyminie ponieważ, tu cytat: „Burmistrz nie potrafił znaleźć jednoznacznego miejsca, więc trzeba było te dywagacje odstawić na bok”. Przyznam, że podobnie jak wielu radzyminiaków, ja też jestem mocno zaskoczony i zaniepokojony tym stwierdzeniem. Zatem, czy mógłby Pan rozwinąć tę myśl?
Ossowskie Muzeum to także powód do dumy radzyminiaków. Tym bardziej, że będzie tam z pewnością dużo uwagi poświęcone walkom o Radzymin. Z drugiej strony zawsze pozostaje żal, jeśli się miało tak ogromną szansę na budowę muzeum, które dodałoby miastu nie tylko splendoru, ale niewątpliwie wpłynęłoby korzystnie na jego rozwój w wielu dziedzinach – turystyce, handlu, gastronomii itd. Najgorsza jednak zawsze jest świadomość, a radzyminiacy zapewne tę świadomość posiadają, że władze miasta nic nie zrobiły, aby walczyć o Muzeum. Wspomniane wypowiedzi burmistrza po prostu wprawiały w osłupienie. Pan burmistrz dawał do zrozumienia, że nie jest zainteresowany zaangażowaniem się w tę inicjatywę. A czas leci! Jedyną osobą, która kiedykolwiek ze mną rozmawiała to wspomniana Radna Sejmiku Województwa Mazowieckiego Marzena Małek oraz Panowie z Towarzystwa Przyjaciół Radzymina. Na tym środowisku opieram także nadzieję na przyszłość; tzn. mam nadzieję, że pod moim wpływem także MON zaprosi Towarzystwo Przyjaciół Radzymina do współpracy, czyli znajdzie dla nich miejsce w Radzie Programowej lub w innym organie odpowiedzialnym za budowę placówki.
Wybaczy Pan, ale czy obarczanie wyłączną winą burmistrza za taki stan rzeczy nie ma przypadkiem na celu ukrycia słabej siły przebicia i niskiego autorytetu radzymińskich struktur PiS-u?
Nie wiem, czy w skali gminy liczącej dwadzieścia kilka tysięcy mieszkańców można mówić o słabych lub silnych strukturach jakiejkolwiek partii. W takich ramach w skali gminy angażuje się kilka, kilkanaście osób, a realny wpływ na rzeczywistość może mieć 1-2 osoby i to adekwatnie do funkcji pełnionych w samorządzie czy organizacjach społecznych. Wspominam wielokrotnie o pani Marzenie Małek nie dlatego, że należy ją wiązać z partią, ale dlatego, że należy ją widzieć w kategoriach aktywnej mieszkanki Radzymina, która walczy o to, by miasto nie przegapiło swej szansy. I robi to nie tylko poprzez struktury PiS, ale przy innych akcjach, także przy współpracy – np. z burmistrzem, przy organizacji konkursów dla uczniów ze szkół w gminie Radzymin. Ja bym tego nie upartyjniał, w tym sensie, że kwestia angażowania się w upamiętnienie roku 1920 w Radzyminie powinna być sprawą całej społeczności miasta i gminy, a skoro pani Marzena jest najaktywniejsza w tej kwestii, to niech ona będzie tutaj wyrazicielem dążeń i ambicji miasta, np. w dalszych rozmowach z MON. Jak widać jedni się sprawdzają, drudzy mniej…
Mimo to, nie brakuje głosów, że Radzymin od początku skazany był na porażkę w tej rywalizacji, ponieważ decyzja zapadła już dawno i miała charakter wyłącznie polityczny. Innymi słowy, muzeum w Ossowie to prezent Rządu PiS dla bardziej zasłużonych, wołomińskich działaczy. Zechce Pan skomentować te rewelacje?
Mam nadzieję, że z powyższych moich zdań wynika jasno, że nie było żadnej polityczno-partyjnej wytycznej co do faworyzowania któregokolwiek z miast. Przecież pani burmistrz Wołomina, która siłą rzeczy będzie także obok radnych PiS – beneficjentką tej inicjatywy, nie jest miłośniczką PiS-u, a raczej rywalem. Ale, powtarzam, są wyższe racje. W tym przypadku, do końca 2017 r. jest zgoda na budowę Muzeum w Ossowie, w konkretnym miejscu. Jeśli zaprzepaścimy tę szansę, to w 2020 roku nikt nie będzie pytał, kto rządził w samorządach w Wołominie i w Radzyminie, tylko kto wówczas rządził w państwie polskim. Bo obchody w 2020 roku będą obejmowały trzy kręgi uczestniczących w honorowaniu żołnierzy polskich: lokalna społeczność, cała Polska, i cała Europa. Drugi raz nie będziemy już przeżywać takiej szansy, by wolny świat zachodni mógł podziękować Polakom za uratowanie ich od najazdu bolszewickiego. To zobowiązuje.
Jak Pan sądzi, co należałoby zrobić w obecnej sytuacji, jakie działania podjąć, aby w setną rocznicę Cudu nad Wisłą ranga obchodów w Radzyminie była równorzędna z obchodami w Ossowie? Być może ma Pan jakieś interesujące przemyślenia lub wskazówki, którymi chciałby podzielić się z mieszkańcami i władzami miasta?
Tak jak wspomniałem wyżej, mam nadzieję, że procesowi budowy Muzeum pod nadzorem MON i za pieniądze państwowe, będzie towarzyszyć dialog z mieszkańcami ziemi radzymińskiej i wołomińskiej, tak by wspólnie wypracować program obchodów, miejsca godne upamiętnienia, wspólne i osobne akcje, konkursy, itd., itd. Niektóre pomysły już są realizowane, jak np. Wirtualne Zeszyty Historyczne w Ząbkach, które – mam nadzieję – dotrą także do Radzymina i Wołomina.
Z tego co wiem, w Radzyminie, m.in. poprzednie władze stworzyły projekt budowy Ołtarza Narodowego, słyszałem o tym już bardzo dawno. Można wrócić do tej idei, która łączy się z jednej strony z osobą św. Jana Pawła II i jego pobytem w Radzyminie, a z drugiej strony z ideą upamiętnienia najważniejszych wydarzeń z dziejów Polski, z obchodami narodowych rocznic: 3 maja czy 11 listopada, i oczywiście 15 sierpnia. Na duże inwestycje czasu zostało już niewiele, ale wyobrażam sobie, że Radzymin może pokusić się jeszcze o taką inicjatywę, która bez budowy placówki muzealnej pozwoli miastu na świętowanie 100-lecia z rozmachem, godnym wkładu Radzymina w zwycięstwo 1920 r., przy jednoczesnym zaspokojeniu słusznych aspiracji społeczników, organizacji, mieszkańców i może wreszcie Waszego burmistrza…
Dziękuję za rozmowę.
(R. S. Lewandowski)