Nasi czytelnicy wielokrotnie czytali już o mistrzu jazdy quadami w rajdach BAJA Europy i Świata Kamilu Wiśniewskim. Obecnie chcemy też zapytać o miniony sezon niewątpliwie utalentowanego Tadeusza Wiśniewskiego – prywatnie ojca naszego wyszkowskiego zawodnika.
KURIER W…: Panie Tadeuszu, prosimy o podzielenie się z nami wrażeniami i perypetiami obecnego sezonu, podczas którego startował Pan jako zawodnik.
Tadeusz Wiśniewski:
Startowałem w Pucharze Europy BAJA. Pierwsze zawody odbyły się we włoskiej miejscowości Pordenone. Startowałem Polarisem 900 – setka UTV. Jest to lekki samochód terenowy z napędem na cztery koła.
Był to mój pierwszy start UTV-em, gdyż przez ostatnie 7 lat ścigałem się quadem i w tej kategorii odnosiłem sukcesy. W 2013 roku podjąłem decyzję o tym, że przesiądę się z quada na jazdę samochodem terenowym.
KURIER W…- Czy ta zamiana i zawody spełniły Pana oczekiwania?
Tadeusz Wiśniewski:
Pierwsze zawody we Włoszech i zająłem II miejsce, co okazało się wielkim zaskoczeniem dla przeciwników, bo przecież startowałem jako nieznany kierowca.
W międzyczasie uczestniczyłem w zawodach na terenie Polski, aby potrenować i „wyczuć” samochód. Miałem jednak pecha, ponieważ rozleciał mi się silnik i nie ukończyłem zawodów. Nie zdążyłem naprawić silnika, bo musiałem sprowadzić nowy z USA, więc przesiadłem się na samochód o większej mocy. Następne zawody na Węgrzech zakończyłem na podium. Podbudowany sukcesem wystartowałem również w zawodach Pucharu Świata na quadach w Hiszpanii. Niestety, uległem poważnemu wypadkowi na trasie i chociaż miałem wiele szczęścia znalazłem się w szpitalu. Przygniótł mnie quad. Byłem w ciężkim stanie, ale dzięki natychmiastowej pomocy i szybkiemu przetransportowaniu helikopterem do szpitala udało mi się z tego wyjść. Oczywiście trasy nie skończyłem.
KURIER W…- Niezwykle dramatyczny przebieg tego sezonu!
Tadeusz Wiśniewski:
Jednak dzięki silnej woli, chociaż z dużymi obawami, przełamałem pecha i wystartowałem w kolejnych zawodach.
Mimo to, w międzyczasie na treningu zaliczyłem kolejny wypadek – koziołkowałem. Nie złamało to mojej woli walki stanąłem w dniach 12 – 13 września w zawodach o Puchar Europy i Świata w Portugalii. Startowało nas około 20 samochodów UTV z podziałem na klasy. Pierwsze okrążenie jechałem spokojnie, żeby przełamać obawy i nastawić się psychicznie na walkę. Jako doświadczony zawodnik po tym pierwszym okrążeniu miałem już odkręconą manetę (pedał gazu) do maksimum. Po zakończeniu zawodów zdobyłem Puchar Mistrzostw Europy BAJA w ogólnej klasyfikacji. Czy można było sobie wymarzyć lepszą końcówkę sezonu, niż wygranie Pucharu Europy w jeździe samochodem (UTV) przeze mnie, a Pucharu Świata i Mistrzostw Europy w guadach przez mojego syna?
KURIER W… – Czyli warto było walczyć. Gratulujemy i życzymy mniej dramatycznych chwil oraz wielu medali i pucharów w kolejnych zawodach przyszłego roku.
/rozmawiała Janina Czerwińska/