Sesja ludzi (Bez)radnych… (06.03.2012)
Stosunkiem jedenastu pustych foteli przy stole obrad, wobec wypełnionej do ostatniego krzesła widowni, w miniony wtorek, 28 lutego Rada Miejska w Radzyminie walkowerem oddała zwycięstwo mieszkańcom w sporze o swoją wiarygodność i dojrzałość do sprawowania służby na rzecz społeczeństwa.
Gdyby miarą troski o sprawy miasta i gminy mogła być frekwencja, to po wtorkowych wydarzeniach za najbardziej zainteresowanych losem naszej małej ojczyzny z pewnością należałoby uznać mieszkańców, a nie rajców.
Nieobecność jedenastu radnych, poza jednym wyjątkiem (radną Anną Goryszewską, która zgłosiła, że jest chora), nie daje się usprawiedliwić w żaden wiarygodny sposób.
Uwiarygodnia natomiast pogląd podzielany przez coraz większą liczbę mieszkańców, że w Radzyminie, górę nad troską o dobro gminy, wzięła chęć uprawiania (nieudolnie zresztą) polityki i toczenia prywatnych, ambicjonalnych wojenek pomiędzy niektórymi radnymi.
Jako jeden z mieszkańców tej gminy, chciałbym wierzyć z naiwnością dziecka, że nieobecność tylu radnych jednocześnie spowodowana była poczuciem wstydu za przebieg poprzedniej sesji, podczas której sprawę uchwalenia budżetu zdominowała kwestia odwołania prezydium Rady Miejskiej.
Od biedy zadowoliłbym się nawet zbiorowym zwolnieniem lekarskim, świadczącym o nagłym, niespodziewanym ataku morowego powietrza, które uniemożliwiło większości radnych dotarcie na obrady.
Niestety, o stosownym komunikacie WHO na temat wybuchu zarazy nic mi nie wiadomo. Jak też nie przypominam sobie, aby w tym dniu gwałtowne opady śniegu sparaliżowały komunikację, odcinając radzymiński magistrat od reszty świata. Atak kosmitów wraz z uprowadzeniem na obszarze od Nadmy, poprzez Ciemne, Słupno, część Radzymina, po Załubice i Wolicę wykluczam w zupełności. A to oznacza, że ostatnią rzeczą, w którą chciałbym uwierzyć, a którą można by jeszcze wytłumaczyć nieobecność rajców, jest powtarzana w kuluarach wieść, że od poprzedniej sesji coś się pozmieniało. I że na dzień 28 lutego, autorom słynnego już wniosku o odwołanie prezydium nie udałoby się zdobyć wymaganej większości głosów, pozwalającej na przeforsowanie zmian.
Jeśli to prawda, to jakim mianem, panie i panowie radni pragnęlibyście określić swoją postawę, jeśli nie inspirowaną najgorszymi, osiemnastowiecznymi tradycjami szlacheckiej demokracji „prywatą”?
Czy widmo niepowodzenia w sprawie zmiany prezydium to rzeczywiście wystarczający powód, aby zrywać obrady? I wreszcie, czy odwołanie prezydium to najważniejsza na dzień dzisiejszy sprawa w Radzyminie?
Dla przykładu, 28 lutego brak kworum uniemożliwił m.in. przyjęcie Gminnego Programu Profilaktyki, Rozwiązywania Problemów Alkoholowych oraz Przeciwdziałania Narkomanii na rok 2012 oraz określenie trybu i sposobu powoływania i odwoływania członków Zespołu Interdyscyplinarnego ds. Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie wraz ze szczegółowymi warunkami jego funkcjonowania.
Ta sprawa czeka na decyzję Rady Miejskiej od października ubiegłego roku. Od stycznia 2012 wszystkie zajęcia prowadzone przez Komisję zostały odwołane do czasu uchwalenia harmonogramu!
Najwyraźniej jednak radni dobrze się bawią tocząc polityczne wojenki, nie dbając o to, że cierpią osoby dorosłe i dzieci, które pozostały bez pomocy i wsparcia terapeutycznego.
A przecież, jak się wydaje „Radni zostali obdarzeni władzą i zaufaniem przez mieszkańców Miasta i Gminy Radzymin, zatem swój mandat wypełniać powinni ze świadomością, iż pełnią służbę publiczną wobec społeczności lokalnej. Jako osoby publiczne powinni w swych działaniach kierować się szczególnie wysokimi standardami etycznymi, a interes publiczny winni zawsze stawiać ponad interesem prywatnym i osobistym. Zdając sobie zaś sprawę, że ich działalność jest działalnością publiczną i PODLEGA OCENIE WYBORCÓW, POWINNI POSTĘPOWAĆ TAK, ABY NIE ZAWIEŚĆ ZAUFANIA, JAKIM ZOSTALI PRZEZ NICH OBDARZENI”.
Prawda, że pięknie brzmi powyższy zapis, stanowiący fragment „Kodeksu Etycznego Radnego”? Pytanie tylko, ilu z naszych rajców powyższe zasady wzięło sobie do serca? 21? 11? A może jedynie 9 obecnych na wtorkowej sesji?
Wymowne bowiem, że dokument ten miał być poddany pod głosowanie właśnie tego dnia. W oczekiwaniu na kworum umożliwiające otwarcie obrad zapoznali się z nim radni: Elżbieta Darka, Paweł Dąbrowski, Mirosław Fabisiak, Halina Bonecka, Małgorzata Śmiałkowska, Tadeusz Jędrasik, Elżbieta Wołynko, Włodzimierz Stanisławski i Krystyna Pałaszewska. Niestety szanse na przyjęcie kodeksu w owym dniu pozostały na poziomie zera.
Pocieszające jest jednak to, że refleksje nad zbiorem zasad, jakie winny obowiązywać rajców pojawiły się również wśród mieszkańców, którzy po upływie dwudziestu minut opuszczali salę obrad. Zwolennicy kodeksu Boziewicza upatrywali rozwiązania problemów radnych w honorowym pojedynku. Z kolei tradycjonaliści, odwoływali się do zasady z powodzeniem stosowanej w tradycji polskiego ludu, wskazując taczkę, jako najlepsze rozwiązanie. („Skoro im fotel niewygodny”). Kwestią sporną pozostało natomiast 21? 11? Czy 9?
Rafał S. Lewandowski