Od wielu lat włodarze i mieszkańcy Radzymina szukają dobrego pomysłu na zagospodarowanie terenu papieskiego lądowiska przy Cmentarzu Poległych. Wydaje się jednak, iż władze miasta zamiast narzucać gotowe rozwiązania, powinny stworzyć ramy i tym samym właściwie ukierunkować energię oddolnych inicjatyw społecznych, które sprawią, że ludzie będą chcieli tu zajrzeć, przyjechać nawet z daleka, dołożyć coś od siebie, a potem czerpać z tego dumę.
Można wyobrazić sobie Aleję Bohaterów obsadzoną różami…
Kilka dni temu, UMiG Radzymin opublikował podsumowanie trwających od lutego do końca marca br. konsultacji społecznych, w sprawie wypracowania koncepcji zagospodarowania przestrzeni, roboczo zwanej Parkiem Edukacyjno-Rekreacyjnym „Ogrody Historyczne”.
Pomnik na wzniesieniu, reprezentacyjny plac z fontanną oraz zespół parkingów to zdaniem mieszkańców, którzy wzięli udział w konsultacjach społecznych (ankietę wypełniło 98 osób) najważniejsze elementy, które powinna uwzględniać koncepcja zagospodarowania terenu papieskiego lądowiska przy Cmentarzu Poległych w Radzyminie.
Mądrzejsi o tę wiedzę możemy dojść do prostego wniosku, że każda z dotychczas zaprezentowanych koncepcji, a na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat było ich co najmniej sześć (wliczając w to cztery ostatnie) zawierała przynajmniej jeden element wart rozważenia. Rzecz w tym, że żadna jako całość nie zdołała wzbudzić powszechnego zachwytu. Wizje architektów były albo zbyt kosztowne w realizacji, albo wzbudzały kontrowersje wśród mieszkańców, albo nijak miały się do rzeczywistości.
Już na pierwszy rzut oka można odnieść wrażenie, że także cztery najnowsze, poddane konsultacjom warianty to chyba nie do końca jest to, czego wszyscy byśmy chcieli. W każdej z przedstawionych wizji czegoś brakuje, jakby autorom umknęło coś ważnego.
Problem nie leży w tym, że te koncepcje są słabe, czy nietrafione. Po prostu brakuje im odniesienia do tego, co najważniejsze, czyli radzymińskiej specyfiki i charakteru tego miejsca. Przedstawione przez architektów wizje mogłyby tak naprawdę zostać zrealizowane w dowolnym mieście w Polsce.
To jest ich wielka zaleta, a jednocześnie koronny argument za tym, żeby nie realizować ich w Radzyminie, nie w tym miejscu!
Radzymin potrzebuje czegoś wyjątkowego, wyróżniającego, a przy tym obliczonego na możliwości finansowe gminy. W mojej ocenie czegoś takiego nie jest w stanie zaproponować żadna pracownia z zewnątrz. Do stworzenia pożądanej koncepcji niezbędni są sami radzyminiacy. Po prostu, trzeba właściwie wykorzystać potencjał miejsca, częściowo już ukształtowanego przez lokalnych społeczników, a nie przekształcać je w plac zabaw, park czy fantazyjne górki i dolinki rodem z „Mai w ogrodzie”. Nie rozumiem dlaczego władze miasta, wywodzące się wszak ze środowiska społeczników nie dostrzegają, że prawdziwy duch tego miejsca tkwi właśnie w działaniach społecznych i oddolnych inicjatywach? Wszak lądowisko dla papieskiego śmigłowca wyobrażające herb Radzymina było pomysłem spontanicznym, podobnie jak napis powitalny na murze Cegielni „Różewo”. Oddolną inicjatywą TPR było wytyczenie Drogi Golgoty Narodu Polskiego 1920 roku, która w naturalny sposób łączy się z tym miejscem. Oddolną inicjatywą jest też doroczne sadzenie Dębów Pamięci i odbywający się w tym miejscu główny element organizowanego przez społeczników Zlotu „MotoCud”. Dlaczego więc nie zaczerpnąć inspiracji z tego fenomenu oddolnej potrzeby społecznego działania w tym miejscu, tylko na siłę szukać gotowych rozwiązań w pracowniach architektonicznych? Jeżeli sami nie dostrzeżemy tego, co mamy na wyciągnięcie ręki, to żaden geniusz, bez względu na zaoferowaną cenę za nas tego nie odkryje.
Dlatego idąc tropem wieloletnich, społecznych i oddolnych działań nadających z wolna charakter temu miejscu, chciałbym zasugerować mieszkańcom i włodarzom Radzymina nieco inny kierunek zagospodarowania papieskiego lądowiska.
Mianowicie, proponuję przekształcić cały obszar nie tyle w park, ile w reprezentacyjne rozarium – miejski ogród różany.
Przy czym, zagospodarowanie tego terenu powinno uwzględniać kilka aspektów. Po pierwsze, doceniać historyczną wartość pamiątki, jaką jest oryginalna płyta papieskiego lądowiska z 1999 r.; po drugie tworzyć spójną całość z przebiegającą obok Drogą Golgoty Narodu Polskiego 1920 r.n(która powstawała za ciężkie pieniądze z potrzeby serca mieszkańców, jako wotum za wizytę św. Jana Pawła II), po trzecie uwzględniać istniejącą Aleję Dębów Pamięci (sadzonych od 11 lat w ramach wywodzącego się z Radzymina wspaniałego programu edukacyjnego „Katyń… ocalić od zapomnienia”) i wytyczyć miejsce na jej kontynuację. Po czwarte, odpowiadać potrzebom organizacyjnym uroczystości, w tym ceremoniom pogrzebowym odbywających się na cmentarzu.
Ten cel można osiągnąć czerpiąc nie tylko z czterech najnowszych koncepcji, ale też ze wcześniejszego opracowania Pana Nizio, a nawet pierwotnej koncepcji Ołtarza Narodowego. (Szkoda całkowicie rezygnować z pomysłów, za które zapłacono niemałe sumy z miejskiej kasy).
Zatem, jak mogłoby wyglądać radzymińskie rozarium?
Z uwagi na potrzeby organizacji cyklicznych wydarzeń takich jak: Zlot MotoCud, Zawody Gołębiarskie, biegi i sztafety sportowe, rocznice papieskie itp. znaczna część terenu (do historycznej płyty lądowiska papieskiego) powinna mieć formę niezadrzewionego placu, umożliwiającego parkowanie. Częściowo trawiastego, częściowo utwardzonego, z ławkami, z fontanną posadzkową, może nawet z wyrytą w betonowej nawierzchni płaską mapą pola bitwy pod Radzyminem.
Wzdłuż parkanu byłej cegielni Różewo powinna zostać wytyczona II Aleja Dębów Pamięci z miejscem na kolejne, doroczne społeczne nasadzenia. Z czasem, wysokie dęby utworzyłyby szpaler po obydwu stronach placu.
Spójność z Drogą Golgoty Narodu Polskiego 1920 r. można osiągnąć poprzez wytyczenie przez środek placu alei reprezentacyjnej, wzdłuż której ustawione zostaną wyobrażenia krzyży Virtuti Militari i Krzyży Walecznych – poświęconych oficerom, którzy je otrzymali za walki pod Radzyminem w 1920 r., a którzy w 1940 r. zostali zgładzeni w Katyniu. (Nazwisk jest co najmniej kilkanaście).
Aleja Bohaterów mogłaby zostać obsadzona pnącymi różami, stanowiąc zapowiedź niespodzianki, skrywanej przez to miejsce. (Róże mogłyby zastąpić także rachityczne nasadzenia przy istniejących krzyżach wzdłuż Drogi Golgoty Narodu Polskiego oraz rzecz jasna pojawiać się w przestrzeni całego placu).
Nieodzownym elementem placu powinna pozostać historyczna płyta papieskiego lądowiska z Herbem Radzymina (z trwale zabezpieczoną nawierzchnią lub nową, wykonaną z trwałego materiału np. w formie mozaiki).
Zwieńczeniem placu i Alei Bohaterów mógłby być śnieżnobiały pomnik na wzniesieniu, zamykający oś widokową od strony al. Jana Pawła II. Pomnik w formie klasycystycznego budynku – panteonu, nawiązujący rozmiarami do Domku Ogrodnika, ewentualnie w formie zbliżonej do obecnie prezentowanej (w koncepcji P. Ciałkowskiego czy Z. Pachulskiego), rozumiany jako Pomnik Nieznanych Obrońców Ojczyzny. (Wszak, większości nazwisk żołnierzy spoczywających na pobliskim cmentarzu nie znamy). Z przeszklonym zadaszeniem i miejscem na wieczny ogień pośrodku posadzki (znicz mógłby płonąć zawsze albo być zapalany np. na czas obchodów rocznicowych przez sztafetę, która przyniesie ogień z Grobu Nieznanego Żołnierza w Warszawie). Pod filarami budowli, rzeźby czterech żołnierzy rodzajów sił zbrojnych walczących pod Radzyminem w 1920 r. – piechura, kawalerzysty, czołgisty, lotnika. Na ścianach nazwy okolicznych miejscowości, o które toczono boje.
Pomnik powinien być symboliczny, ale też żywy, funkcjonalny i nowoczesny. Dlatego zbocza wzniesienia, na którym zostałby usytuowany powinny zostać obsadzone różami, których przybywałoby z biegiem czasu. Każda wycieczka, delegacja danej miejscowości z Polski i ze świata miałaby bowiem możliwość przywiezienia swojego krzewu, wraz z grudką ziemi. Sadząc swoją różę i sypiąc pod jej korzenie grudkę ziemi z danej miejscowości, każdy mógłby mieć swój udział w trwałym upamiętnieniu Bohaterów Bitwy Warszawskiej. Dołożyć cegiełkę do budowy żywego pomnika.
To co było najcenniejsze w koncepcji pana Nizio, to idea, aby miejsce skrywało pewną tajemnicę, niespodziankę. I takową mogłoby kryć owo wzniesienie – kurhan pomnika oraz to, co po jego drugiej stronie.
Od frontu, czyli od al. Jana Pawła II widzielibyśmy wzniesienie, a na nim piętrowe tarasy róż po obydwu stronach panteonu. Natomiast od strony glinianki wzniesienie okazałoby się skazamatowaną wiatą z arkadami, kryjącymi częściowo zadaszoną przestrzeń wystawienniczą (docenią to wycieczki podczas niepogody), węzeł sanitarny i schowek na narzędzia.
Wreszcie, stąd roztaczałby się widok na największą niespodziankę miejsca – rozarium z uporządkowanym zbiornikiem wodnym, obsadzonym tysiącami róż, z przerzuconym pomostem i amfiteatrem na drugim brzegu. Z umiejętnie wkomponowanymi i podświetlonymi rzeźbami-sferami BetonoSfery i ogniwami fotowoltaicznymi, zapewniającymi energię dla iluminacji pomnika-panteonu. Być może nawet z wieżą widokową.
Tak mógłby wyglądać Ogród Różany Bohaterów Bitwy Warszawskiej 1920 roku w Radzyminie, największe rozarium w okolicy. Kuszące morzem różnokolorowych kwiatów od maja do października, zachęcające do spacerów, plenerowych wystaw, koncertów, odczytów, kiermaszów książek i kwiatów.
Nie od razu, ale z czasem powstałoby miejsce, które z jednej strony byłoby naturalnym i funkcjonalnym dopełnieniem cmentarza, a z drugiej żywym, wciąż powiększanym pomnikiem zbiorowej pamięci narodu, wizytówką Radzymina, rekompensującą radzyminiakom „raj utracony” w postaci dawnych ogrodów ZSTZ i stanowiącą dodatkową atrakcję dla turystów.
/Rafał S. Lewandowski/