Rondo Zapomnianych Braci… (08.11.2011)
Wojenne losy braci Dudzińskich mogłyby posłużyć za scenariusz filmowej superprodukcji. Niestety, bohaterowie ci wciąż pozostają zapomniani. Do ich upamiętnienia miała przyczynić się uchwała Rady Miejskiej. Tymczasem okazuje się, że miasto… zapomniało o jej realizacji.
Dziewiętnaście miesięcy temu Rada Miejska w Radzyminie przyjęła uchwałę, na mocy, której położone u zbiegu ulic: Kardynała Wyszyńskiego i Polskiej Organizacji Wojskowej rondo, otrzymało zaszczytne imię Braci Dudzińskich. Okazuje się jednak, że owo skrzyżowanie do dziś pozostaje bezimienne, bowiem decyzja rajców nie została zrealizowania. Choć od podjęcia uchwały mija już rok i siedem miesięcy, na rondzie wciąż brak jest jakiejkolwiek tabliczki znamionowej potwierdzającej, że patronują temu miejscu Bracia Dudzińscy.
Wobec tak rażącego zaniedbania trudno przejść obojętnie. Tym szczególniej, że mjr Juliusz Dudziński, wachm. Mieczysław Dudziński oraz rtm. Tadeusz Dudziński, byli wielkimi patriotami i dzielnymi żołnierzami, wywodzącymi się z radzymińskiej rodziny o tradycjach narodowowyzwoleńczych sięgających Powstania Styczniowego.
Losy każdego z nich stanowią piękną, choć tragiczną opowieść:
Juliusz Dudziński (1893-1939) był komendantem tutejszej POW, w 1918r rozbrajał Niemców w Radzyminie. Następnie wraz z młodszym bratem Mieczysławem zaciągnął się do 1. Pułku Szwoleżerów im. J. Piłsudskiego. Obaj walczyli w wojnie polsko-bolszewickiej. Juliusz był pięć razy ranny. Za czyny wojenne odznaczony został Srebrnym Krzyżem Virtuti Militari oraz dziesięciokrotnie (!) Krzyżem Walecznych. W okresie międzywojennym został dwukrotnie wybrany posłem do Sejmu. W 1939r. zorganizował ochotniczy oddział obrońców Lublina. Tam też poległ w walce, w przygotowanej przez Niemców zasadzce.
Mieczysław Dudziński (1897-1942) był żołnierzem Legionów. Jako uczestnik wojny 1920, ranny pod Wilnem trzema kulami w głowę, cudem przeżył nosząc jedną z nich w głowie do końca życia. Odznaczony Srebrnym Krzyżem Virtuti Militari i Krzyżami Walecznych. Podczas II wojny światowej za działalność w AK spędził kilka miesięcy na Pawiaku. Zginął w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu.
Tadeusz Michał Dudziński (1907-1944) chcąc dorównać starszym braciom ukończył Oficerską Szkołę Podchorążych Kawalerii w Grudziądzu i został zawodowym oficerem. II wojnę światową rozpoczął już 1 września rano, w okolicach zbombardowanego Wielunia. 11 września został ciężko ranny w walce pod Otwockiem. Przez Węgry przedostał się do Francji, gdzie walczył aż do kapitulacji. Następnie przedostał się do Anglii i trafił do I Dywizji Pancernej gen. Maczka. W czasie walk w Normandii, otrzymał śmiertelną ranę w bitwie pod Falaise. Zmarł 8 sierpnia 1944r. i pochowany został na cmentarzu wojskowym w Langannerie we Francji.
Historia o trzech braciach z Radzymina, którzy na różnych frontach złożyli życie za Ojczyznę być może na zawsze pozostałaby rodzinną anegdotą, gdyby nie panowie: Zbigniew Cichocki i Józef Marczewski. To właśnie wspomniani krewni bohaterów w 2009 roku złożyli do UMiG Radzymin wniosek z prośbą o nadanie jednej z ulic w mieście imienia Braci Dudzińskich. Dziś nie kryją rozczarowania, w związku z zaistniałą sytuacją:
– Martwi nas to lekceważenie i opieszałość Urzędu, który chce uchodzić za strażnika narodowych tradycji. Na rozpatrzenie tego wniosku czekaliśmy rok, o podjętej uchwale nikt z Urzędu nie był łaskaw nas powiadomić, dowiedzieliśmy się o niej sami śledząc stronę internetową Radzymina. Od podjęcia uchwały mija rok i siedem miesięcy i nic się nie dzieje. Uchwała Rady nie została zrealizowana, na rondzie nie pojawiła się nawet najprostsza tablica z nazwą. Obawiamy się, że uchwała Rady za jakiś czas zostanie zapomniana – wskazują wnioskodawcy w piśmie skierowanym do naszej redakcji.
Poinformowany przez nas o zaistniałej sytuacji burmistrz Radzymina, pan Zbigniew Piotrowski polecił swoim podwładnym natychmiastowe naprawienie tego przykrego zaniedbania. Otrzymaliśmy zapewnienie, że do 11 listopada tabliczka z nazwą nareszcie pojawi się na rondzie.
Panie Burmistrzu trzymamy za słowo.
Rafał S. Lewandowski