K.W.: Za nami pierwsza tura wyborów na stanowisko wójta gminy Zabrodzie, której jest Pani zwycięzcą. Jest Pani zadowolona ze swojego wyniku wyborczego?
Agnieszka Sosnowska – kandydatka w wyborach na wójta Gminy Zabrodzie:
– Przede wszystkim serdecznie dziękuję tym wszystkim osobom, które mi zaufały i oddały na mnie swój głos. Oczywiście, że jest to dla mnie sukces i bardzo mnie on cieszy. W przeciwieństwie do wszystkich moich kontrkandydatów, za którymi stały silne i dobrze zorganizowane struktury partyjne, ja startowałam, jako kandydatka niezależna, popierana przez samorządowców i mieszkańców. Mimo takiej partyjnej ofensywy z najwyższej półki, która wsparła moich kontrkandydatów, udało mi się osiągnąć najlepszy wynik w pierwszej turze głosowania. A proszę pamiętać, ja jestem debiutantką, to mój pierwszy start w wyborach. Pan Tadeusz Michalik, pani Ewa Bartosiewicz – Piskorska już kilkakrotnie startowali w wyborach, mają doświadczenie w kampaniach wyborczych. Tym bardziej się cieszę, że ten mój pierwszy start w wyborach przyniósł mi pierwszą pozycję po pierwszej turze. Ale to oczywiście dopiero pierwszy etap wyborczych zmagań, przed nami druga tura wyborów.
K.W.: Zaprosiła Pani swojego kontrkandydata do debaty wyborczej…
Agnieszka Sosnowska
– Tak i mam nadzieję, że pan Tadeusz Michalik i jego komitet wyborczy skorzystają z tego zaproszenia. Będę czekać na swojego konkurenta w najbliższy piątek, 16 sierpnia o godzinie 18.00 w sali GOK. Chciałabym, aby każde z nas miało szansę przedstawić swój program i zamierzenia, aby była to spokojna i rzeczowa dyskusja o przyszłości, wizji rozwoju Zabrodzia. Myślę, że mieszkańcy mają prawo poznać nasze plany i zamierzenia, poglądy na wiele ważnych społecznie kwestii, by mogli dokonać wyboru pomiędzy nami.
K.W.: Myśli Pani, że kobiecie trudniej walczyć o fotel wójta, niż mężczyźnie?
Agnieszka Sosnowska
– Myślę, że trudniej. Obowiązują pewne stereotypy, że wójt to raczej męska funkcja, że gospodarz, to raczej mężczyzna niż kobieta. Ale nic bardziej mylnego. W całej Polsce jest mnóstwo przykładów znakomitych kobiet – wójtów, które świetnie kierują swoimi samorządami. Wydaje mi się, że płeć nie ma tutaj znaczenia – albo ma się predyspozycje, zdolności kierownicze, kompetencje, wiedzę i doświadczenie – albo nie. Ja wierzę, że je posiadam i będę robić wszystko, co w mojej mocy przez te dwa tygodnie, aby przekonać mieszkańców, że będę dobrym gospodarzem, który będzie umiał dopilnować inwestycji, ruszyć z pomocą w powodzi, zawalczyć o pieniądze dla naszej gminy, zapewnić jej rozwój. To, czego nam, gminie Zabrodzie potrzeba, to rozwój, a nie trwanie. Trzeba wciąż iść do przodu, szkolić się, sięgać po nowe możliwości, nowe wyzwania, trzeba chcieć i umieć im sprostać. Nie boję się włożyć kaloszy i ruszyć ze strażakami na pomoc potrzebującym, choć jestem kobietą. Umiem stanowczo bronić interesu swojej gminy, po męsku, gdy zajdzie taka potrzeba. Ale mam też kobiecą wrażliwość, zmysł organizacyjny, skrupulatność, – które są nieocenione w samorządowej pracy.
K.W.: Stawia Pani na samorząd, na poparcie, doświadczenie samorządowców, podkreśla swoje samorządowe korzenie i kwalifikacje. Myśli Pani, ze jest szansa, by samorządy, szczególnie te gminne, nie były tak upartyjnione?
Agnieszka Sosnowska
– Przede wszystkim myślę, że dobrze byłoby dla tych samorządów, gdyby nie były tak upartyjnione. Samą ideą samorządności było, by decyzje zapadały w wspólnotach, wśród mieszkańców, a nie były przywożone w teczce, czy zapadały w zarządach partii politycznych. Ja nie chciałabym mieć konieczności realizowania interesu partyjnego i partyjnej dyscypliny, chcę realizować interes mieszkańców. I z nimi, z radnymi, sołtysami podejmować decyzje. Wydaje mi się, że dobrze byłoby dla samorządów, gdyby były z dala od polityki, by nie przenosiły się tutaj partyjne spory i podziały. Bo tutaj problemy są wspólne i konkretne i nie ma miejsca na politykowanie, trzeba zakasać rękawy i pracować.
K.W.: Pani plany na pracę w drugiej części kampanii wyborczej?
Agnieszka Sosnowska
– Niezmienne, każdego dnia wędruje od domostwa do domostwa i przekonuję ludzi, by oddali na mnie swój głos, słucham ich uwag i problemów, staram się pozyskać ich zaufanie. Od początku stawiałam na kampanię bezpośrednią, chcę osobiście i wraz z moimi współpracownikami poprosić o poparcie, jak najwięcej mieszkańców. Odbywam spotkania z nimi, przygotowuję się do debaty. To wszystko popołudniami, bo mam przecież normalne urzędowe obowiązki. To trudna dla mnie kampania, nie ukrywam. Trudno sięgać do sukcesów, na które pracowaliśmy wspólnie ze ś.p. wójtem Adamem Ołdakiem. Nie chcę nadużywać jego autorytetu. Ale chcę też pokazać swoją pracę, to, co mam mieszkańcom, mojej gminie do zaoferowania. Bardzo czekam zakończenia tej kampanii, mam nadzieję, że pomyślnego dla mnie. Ale oczywiście wszystko w rękach mieszkańców.
– Dziękuję za rozmowę.