Zawierucha polityczna dotarła i do Legionowa. Taka lokalna zawierucha.
Wszystko zaczęło się wiosną i latem, gdy na porządku dnia stanęła sprawa dogęszczania zabudowy na spółdzielczych osiedlach administrowanych przez Spółdzielnię Mieszkaniową Lokatorsko Własnościową / SML-W/. Stosowne decyzje podjęła Rada Miasta. Pisaliśmy o tym. Pisaliśmy też, iż Legionowo jest miastem o najwyższym wskaźniku zaludnienia. Ponad 4 tysiące osób mieszka na 1 km kwadratowym. Decyzje Rady Miasta, za którymi optował zarząd spółdzielni SML-W nie przypadły do gustu mieszkańcom osiedli. Rozpoczęły się protesty, akcje happeningowe. Sprawa zajęła się też narodowa już dziś telewizja. Jedną z głośno protestujących osób był prezes Stowarzyszenia „Nasze Miasto- Nasze Sprawy” Bogdan Kiełbasiński. To były radny, który mocno zaangażował się po stronie protestujących mieszkańców, którym zamiast skwerków, trawników i placów zabaw chciano zafundować nowe bloki. Mieszkańcy powiedzieli dość. Rozpoczęła się regularna wojna pomiędzy mieszkańcami, spółdzielnią i popierającym jej działania ratuszem w osobie prezydenta Romana Smogorzewskiego. W jednej niemal chwili Bogdan Kiełbasiński mimo funkcji prezesa stowarzyszenia NMNS stał się „wrogiem numer jeden” i ratusza i osobiście szefa spółdzielni Szymona Rosiaka, który w wolnych chwilach jest szefem Rady Powiatu. Zgiełk był niezły. Sprawą dogęszczeń zajął się z urzędu Wojewoda Mazowiecki. Tu warto przypomnieć: 27 kwietnia tego roku legionowska rada podjęła uchwałę zmieniającą Miejski Plan Zagospodarowania Przestrzennego dotychczas obowiązujący na 18 ha obszarze odgraniczonym ulicami Jerzego Siwińskiego, Jana III Sobieskiego, Warszawską i granicą Legionowa z gminą Jabłonna. Mówiąc wprost, radni umożliwili dogęszczenie osiedla. Przez zmiany w planie pozwolili na budowę 2 nowych bloków na tej części osiedla Sobieskiego. Wcześniejsze przepisy na obu działkach przewidywały głównie zabudowę jednorodzinną. Temu sprzeciwił się wojewoda, który 30 maja tego roku zakwestionował decyzję radnych. Od decyzji ratusz się oczywiście odwołał, ale Wojewódzki Sąd Administracyjny decyzję wojewody utrzymał w mocy. Rozstrzygnięcie zapadło na początku października. Tym samym protest prezesa Bogdana Kiełbasińskiego okazał się w pełni zasadny. Ale ów protest nie spotkał się z powszechnym poparciem wśród członków stowarzyszenia. Nie wszystkim była w smak wojna z ratuszem i spółdzielnią. Powód jest prosty. Każdy radny i jego działania zależą od prezydenckiej przychylności. Rada Miejska zdominowana jest przez nominatów prezydenta Smogorzewskiego i skupiona w tzw. Porozumieniu Prezydenckim. Radni ze Stowarzyszenia NMNS są w mniejszości. By zaistnieć w okręgach wyborczych, by pochwalić się inwestycjami, i działalnością pozytywną na rzecz swoich wyborców muszą zabiegać o prezydencką przychylność i …kasę z ratusza na inwestycje. Tym samym Roman Smogorzewski okazuje się być prawie Cesarzem Legionowa. Nie wszyscy w Stowarzyszeniu mają ochotę za konflikt z panem prezydentem. Niektórzy członkowie mówią wprost: a co nas obchodzą dogęszczenia na osiedlach, jak prawie wszyscy mieszkamy w swoich prywatnych domach. Argument zaiste kuriozalny jak na członków stowarzyszenia działającego w mieście i na rzecz miasta i jego mieszkańców. Konflikt narastał, aż w połowie października doszło do przesilenia. Decyzją zarządu i na wniosek prezesa Kiełbasińskiego ze stowarzyszenia wykluczono panią Danutę Ulkie – osobę mocno od lat działającą w strukturach Spółdzielni mieszkaniowej SML-W. Pani Danuta Ulkie, jako lojalna osoba wobec prezesa SML-W nie mogła działań prezesa Bogdana Kiełbasińskiego popierać. I tu konflikt rozpalił się na dobre. 17 października ze stowarzyszenia wystąpiła radna Małgorzata Luzak i Andrzej Pliżga. Obie te osoby od lat wielu związane były ze stowarzyszeniem. W dwa dni po tych rezygnacjach grupa 9 osób na czele z Michałem Margisem zażądała zwołania Walnego Zgromadzenia członków stowarzyszenia, by odwołać cały zarząd na czele z prezesem Bogdanem Kiełbasińskim. Takie zebranie zaplanowano na 25 listopada. Tyle fakty. Poza faktami pozostają komentarze samych członków stowarzyszenia. Jedni, związani z prezesem Bogdanem Kiełbasińskim twierdzą, iż inicjatorem zmian w stowarzyszeniu jest sam prezydent Roman Smogorzewski, któremu postawa, samodzielność i stawanie okoniem przez B. Kiełbasińskiego mocno doskwierała. Tym bardziej, iż niejako „w trakcie” są sprawy prowadzone przez prokuraturę, w których to sprawach i prezydent Smogorzewski i prezes Rosiak muszą składać solidne wyjaśnienia. O tych sprawach już pisaliśmy. Do tego jak to w życiu bywa, niektórzy radni ze stowarzyszenia zainteresowani są dobrymi stosunkami z ratuszem za sprawą prowadzonych biznesów. Pod wnioskiem o odwołanie zarządu podpisał się honorowy prezes stowarzyszenia NMNS, Kazimierz Kurnicki. W przeszłości był naczelnikiem Miasta Legionowo, a teraz od lat prywatnym biznesmenem. Na ostatniej sesji Rady Miasta grupa radnych wystąpiła do prezydenta Smogorzewskiego, by ten w Biuletynie Informacji Publicznej opublikował całą listę umów zawartych przez urząd ze wszelkimi podmiotami. O to samo do prezydenta Smogorzewskiego zaapelował wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka. Ratusz, jak należało się spodziewać w tej sprawie milczy. Sprawą poruszającą tez środowisko członków stowarzyszenia i radnych z owego stowarzyszenia jest mały skandal związany z dopiero, co oddanym do użytkowania Centrum Komunikacyjnym. Miasto stwierdziło, iż musi poszukać administratora, bo samo nie jest w stanie nowym obiektem zawiadywać. Administrator ma dostawać od najemców solidny czynsz/ w tym od ratusza za siedzibę biblioteki/, a jego zobowiązania z tytułu administrowania wobec miasta będą wręcz symboliczne. Sprawa zagadkowa, gdyż miasto dysponuje swoją spółką w takim administrowaniu wyspecjalizowaną. KZB sp. z o. o administruje wszak wszystkimi szkołami, ratuszem Areną, lokalami komunalnymi. Prowadzi ich remonty itd. To dworcem nie może administrować? Wielu ludzi w mieście dopatruje się w stanowisku Ratusza mało przejrzystych intencji. Przetarg odbędzie się w połowie tego miesiąca, choć według opinii wielu ministerialnych prawników niekoniecznie zgodnie z prawem. Tak i oto kotłuje się w Legionowie. Za dwa lata – a może i znacznie wcześniej, znów czekają nas wybory samorządowe. W zgodnej opinii wielu, to ostatnia kadencja prezydenta Smogorzewskiego. Więc może nie dziwić jego determinacja, by sobie na koniec mocno porządzić. Może tak jest, może nie jest. Jest wiele za to spraw nie do końca wyjaśnionych. Niektóre wyjaśniają prokuratury. A o całości zdecydują wyborcy. Jedno jest pewne. W Legionowie czekają nas zmiany, które wydają się być konieczne.
rc