Pułtuszczanie ratują szpital przed prywatyzacją i upadłością. Inicjatywa obywatelska, którą podjęli Zbigniew Lachowski i Grzegorz Wieczorek zyskała już poparcie 1200 mieszkańców, którzy chcą, by Członkowie Zarządu Powiatu swoje wynagrodzenia przekazali na konto zadłużonego szpitala. Członkowie Zarządu są podzielni w tej sprawie, jednak mieszkańcy jednomyślni.
„W grudniu łączna kwota zadłużenia wynosiła ponad 13 mln. zł. Jak na możliwości kontraktowe naszego szpitala jest to zadłużenie ogromne. Pieniądze, które chcemy by radni przekazywali na konto szpitala mogą uchronić budowany 20 lat szpital powiatowy przed upadłością” – komentuje Grzegorz Wieczorek, osobiście zaangażowany w walkę o przetrwanie nowego szpitala w Pułtusku. Co miesiąc zadłużenie szpitala rośnie o kilkaset tysięcy zł. Pełniący obowiązki dyrektora Piotr Karankowski wprowadził system naprawczy, wskutek którego, jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie udało zaoszczędzić się około 200 tys. zł. Obecnie zadłużenie szpitala wynosi około 15 mln zł. Burza w sprawie funkcjonującego od zaledwie 2 lat w nowym budynku szpitala powiatowego w Pułtusku trwa od kilku miesięcy, jednak czarne chmury zbierały się już nad tą „firmą” od chwili, gdy dokonano kolejnych zmian na stanowisku dyrektora.
Ktoś zadłużył – pracownicy ponoszą konsekwencje
Symboliczny klucz do nowo otwartego budynku przyjmowała Izabela Groszkowska, która miała za zadanie dokończyć po swoich poprzednikach „operację – przenoszenia pułtuskiego szpitala do nowego obiektu” i przeprowadzić wszelkie czynności zmierzające do uruchomienia jego działalności.
Znała dobrze sytuację pułtuskiego szpitala uprzednio pełniąc funkcję zastępcy dyrektora i przez kilka miesięcy stawiała wysoko poprzeczkę, jeśli mowa o działalności nowego szpitala. Nieoczekiwanie jednak złożyła rezygnację tłumacząc się wówczas – oficjalnie – sytuacją rodzinną. Nie ukrywała, że szpital wymaga poświęcenia i nieograniczonego czasu, a na tym cierpią jej dzieci i rodzina. Zaskakująco szybko, tuż po rezygnacji Izabeli Groszkowskiej, stanowisko dyrektora objął Zygmunt Buraczyński, który wcześniej piastował to stanowisko w Gostyninie. Dla opinii społecznej zarówno oficjalne powody rezygnacji Izabeli Groszkowskiej z funkcji dyrektora szpitala były mocno naciągane jak i kontrowersyjny wybór nowego dyrektora. Poczynania Zygmunta Buraczyńskiego w opinii społecznej doprowadziły szpital w Gostyninie do bardzo trudnej sytuacji finansowej… Podobnie stało się z pułtuskim szpitalem. Gdy sytuacja finansowa okazała się tragiczna, pojawiła się informacja, iż 30 września br. „zaradny” dyrektor przeszedł na emeryturę. Obecnie z kłopotami szpitala walczy pełniący obowiązki dyrektora Piotr Karankowski. Walczy kosztem pensji pracowników szpitala. Pieniądze, które obcięto pracownikom, mają załatać braki finansowe. Udało się dokonać oszczędności, jednak w porównaniu z całkowitym zadłużeniem, są znikome.
Grzegorz Wieczorek jest zdania, iż obniżenie wynagrodzeń członkom zarządu powiatu, likwidacja premii i nagród, to kwoty których radni powinni się zrzec na rzecz ratowania zadłużonego szpitala
Radni przed wielkim egzaminem
Lepsze rozwiązanie, które nie uderza w pracowników szpitala realizują pułtuszczanie, czekający na decyzję członków zarządu powiatu pułtuskiego. Decyzja dla radnych jest trudna, bo muszą w końcu z własnego wynagrodzenia oddać pieniądze na konto szpitala. Lepiej dzieli się cudze niż własne… Kontrowersyjna dla członków zarządu inicjatywa Zbigniewa Lachowskiego i Grzegorza Wieczorka ma trafić pod głosowanie na najbliższej Sesji Rady Powiatu. Chodzi w niej o obniżenie wynagrodzeń członkom zarządu powiatu, likwidację premii i nagród oraz wszelkich dodatków płacowych, które są finansowane z budżetu powiatu oraz zrzeczenie się przez radnych diet i dodatków wynikających z pełnionej funkcji.
„Kiedy dostarczaliśmy pismo z podpisami mieszkańców Przewodniczący Rady poinformował nas, że jest gotowy zrezygnować z uposażenia. Docierają do nas sygnały, że radni są podzieleni. W tym tygodniu jesteśmy zaproszeni na spotkanie w tej sprawie. Mam jednak nadzieję, ze radni mimo podziałów przyjmą stosowne wnioski.” – komentuje Grzegorz Wieczorek. Zaoszczędzone pieniądze, których mają zgodnie z inicjatywą obywatelską zrzec się Członkowie Zarządu zostałyby przekazane na konto szpitala, by ratować go przed upadkiem.
„Nie jesteśmy w stanie wyliczyć, o jakiej kwocie w skali miesiąca możemy mówić. Mniemam, że około 14 – 16 tys. miesięcznie. Być może więcej” – ocenia inicjator kontrowersyjnego przedsięwzięcia. Plotek wokół sprawy jest wiele, jednak od tego są media, by skupić się na faktach.
„Faktem jest, że sprawa stała się bardzo medialna i interesująca, jednak my nie możemy podjąć uchwały bez zgody Zarządu. Należy też pamiętać, że dieta jest rekompensatą za utracone zarobki, bo radny wielokrotnie zmuszony jest wyjść z pracy, by pełnić swoje obowiązki” – komentuje Małgorzata Pajewska – Sekretarz Powiatu.
„Nie możemy też podjąć uchwały niezgodnej z przepisami. Wbrew pogłoskom, inicjatywa nie jest analizowana przez prawników, i nie prowadzimy wielogodzinnych narad z prawnikami, co zrobić, by ją odrzucić” – dementuje pogłoski. Dodaje również, iż radny nie zarabia aż tyle, by jego dieta miała uratować szpital.
„Wszyscy oczekują, by najlepiej radny nie zarabiał nic, i wykonywał swoją pracę w czynie społecznym. Wybiera się ich i stają się przedstawicielami ludu, jednak ich diety są przyznawane zgodnie z ustawą” – komentuje moja rozmówczyni.
Nie koniecznie walka z wiatrakami
Odważni inicjatorzy akcji na rzecz ratowania pułtuskiego szpitala nie działają pod partyjnym płaszczykiem. Zbigniew Lachowski przepracował w pułtuskiej placówce 20 lat, jako pracownik Pogotowia Ratunkowego. Grzegorz Wieczorek niegdyś związany z Platformą Obywatelską.
Ruch Ratowania Szpitala oraz inicjatywę obywatelską, która niebawem pokaże jak bardzo na sercu radnych leży dobro szpitala, utworzyli w związku z dramatyczną sytuacją placówki Podpisy zbierali docierając do mieszańców powiatu, dzięki pomocy znajomych.
„Obecnie to pracownicy ponoszą konsekwencje zadłużenia szpitala. Jednak to nie oni są winni tej sytuacji” – komentuje Wieczorek.
Nie jest tajemnicą, iż starosta Edward Wroniewski niejednokrotnie szukał możliwości sprywatyzowania szpitala. Prowadzenie takiej placówki to olbrzymia odpowiedzialność. Pułtuski szpital w obecnej sytuacji wymaga prowadzenia przez dobrego marketingowca. Obecnie udało się zaoszczędzić kilkaset złotych, jednak wyciąganie tego typu placówki z zadłużenia to proces długofalowy i skomplikowany. Nie obejdzie się bez przysłowiowego zaciągania pasa.
Na razie jednak najwięcej odpowiedzialności spoczywa na pracownikach szpitala niższego szczebla, dla których przy niskich pensjach liczy się każda złotówka. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, iż pielęgniarka kontraktowa obecnie zarabia 18,50 zł brutto na godzinę. Przed cięciami w wyniku wprowadzanego systemu naprawczego w szpitalu zarabiała 21 zł. brutto. W sumie miesięcznie zarabia o 700 zł miej. Dodatkowo nasza informatorka szkoli się za własne pieniądze podnosząc kwalifikacje. Szkolenia i dojazdy pochłaniają dodatkowe pieniądze. Inaczej cięcia w wynagrodzeniu odczuwa lekarz zarabiający średnio 8 tyś – 18 tyś zł w zależności od podpisanego kontraktu i umów o pracę. Tu cięcia obejmują około 7 %. Dodatkowo wciąż są opóźnienia w wypłacaniu pensji.
„Dzisiaj przelano pieniądze za noce i z umów o pracę. Pensji dalej nie mamy za grudzień. Powinniśmy ją otrzymać 25 stycznia” – informuje jeden z pracowników szpital.
Jak zadecydują w obecnej sytuacji radni?
W piśmie skierowanym do nich pułtuszczanie proszą, by „sposób głosowania był odważny, ponad wszelkimi podziałami”.
Bernadeta Hamowska