Na 34-te urodziny zostałem zatrzymany przez tajną policję SB i przewieziony do więzienia przy ul. Rakowieckiej… – wspomina pan Waldemar Lau
Uczniowie Szkoły Podstawowej nr 1 im. ppłk. pil. M. Pisarka w Radzyminie, w ramach zajęć szkolnego Koła Historycznego „Wiarus” realizują projekt edukacyjny „Z kart historii najnowszej Polski’’.
Celem programu jest ocalenie od zapomnienia wspomnień osób walczących o lepsze jutro dla naszej ojczyzny pod sztandarami Solidarności.
Redakcja „Kuriera W” objęła patronat medialny nad tym szczytnym przedsięwzięciem.
Dziękując za Solidarność, wspólnie z radzymińską młodzieżą pragniemy przypomnieć Państwu o Ludziach, którzy tworzyli jej struktury w naszej małej ojczyźnie. Zapraszamy do lektury wywiadów, które publikować będziemy pod wspólnym tytułem: ,,Poznajmy wspomnienia Tych, którzy tworzyli Solidarność’’.
Szanowny Panie,
Jesteśmy uczniami Szkoły Podstawowej nr 1 im. ppłk pil. Mariana Pisarka w Radzyminie. W naszej szkole realizujemy projekt edukacyjny „Z kart historii najnowszej Polski’’. Celem programu jest ocalenie od zapomnienia wspomnień osób walczących o lepsze jutro pod sztandarami Solidarności. Wobec powyższego, chcielibyśmy zadać Panu kilka pytań.
Proszę przybliżyć nam nieco warunki, które panowały w naszym kraju w okresie, gdy tworzyła się Solidarność.
Nazywam się Waldemar Lau. W roku 1980 gdy powstawała Solidarność miałem 29 lat i pracowałem w Fabryce Okładzin Ciernych w Markach. To była duża fabryka. Produkowała okładziny hamulcowe i sprzęgłowe do pojazdów produkowanych w Polsce i za granicą jak również do tramwajów i czołgów. Praca w tym zakładzie była szczególnie trudna gdyż używano do produkcji azbestu oraz występował tam fenol. Te materiały powodowały śmiertelne choroby np. płuc, nerek, wątroby. W tamtym czasie o pracowników nikt nie dbał. Pracownicy mało zarabiali, a w sklepach nie można było nic kupić. Nie było mięsa, cukru owoców cytrusowych, czekolady, benzyny. Wszystko było na kartki. Aby można było coś kupić trzeba było mieć talon i zarejestrować się w sklepie. Ja za zarobione w ciągu miesiąca wtedy pieniądze mógłbym dziś kupić 5 litrów benzyny.
Wiemy, że był Pan aktywnym działaczem Solidarności w tamtych czasach. Proszę nam powiedzieć jak wyglądała działalność Solidarności?
W lipcu 1980 roku władza tzn. PZPR (Polska Zjednoczona Partia Robotnicza) ogłosiła, że wprowadza podwyżki na żywność i materiały codziennego użytku. Na znak protestu pracownicy lubelskich zakładów przyspawali do szyn pociąg jadący do ZSRR słusznie podejrzewając, że większość towarów w Polsce wyprodukowanych jest tam wywożone. Dwa tygodnie później pracownicy stoczni w Gdańsku ogłosili strajk. Zamknęli bramy i zażądali przywrócenia do pracy zwolnionych pracowników. W tym Pani Anny Walentynowicz. Oczywiście w telewizji ani w gazetach nic o tym nie mówiono ani nie pisano. W stoczni odbywały się wiece. W przemyślny sposób robotnicy nauczyli się drukować ulotki i na znak solidarności ze stoczniowcami inne zakłady w Polsce również zaczęły strajkować. Władza się przestraszyła i podpisała porozumienie ze strajkującymi, których reprezentował Lech Wałęsa. Zezwolono na powstanie Związku Zawodowego „Solidarność”, który miał dbać o pracujących. Wtedy już władza myślała jak ten Związek rozwiązać i wycofać się z postulatów, które podpisała. Tych postulatów było 21.
13 grudnia 1981roku gen. Jaruzelski wprowadził stan wojenny. Proszę opowiedzieć nam jak wyglądało codzienne życie Polaków podczas jego trwania?
13 grudnia obudziłem się rano i włączyłem radio, aby posłuchać muzyki a tam nic nie było, żadnej audycji. Włączyłem telewizor i zamiast Teleranka – audycji dla dzieci, Pan Jaruzelski w mundurze polskiego generała na tle sztandaru z przechylonym orłem ogłosił, że w Polsce już nic nie wolno. Że Solidarność nie istnieje, 10tys. ludzi zamkniętych jest w więzieniach, Nazwał to internowaniem. Nie było gazet, nie działały telefony, nie wolno było się spotykać. Na ulicach pojawiły się czołgi, milicja i wojsko. Zatrzymywali i legitymowali ludzi, gdyż spora grupa działaczy Solidarności uniknęła aresztowania i zaczęła się ukrywać. 16 grudnia górnicy w kopalni „Wujek” odmówili pracy. Przyjechała milicja i tzw. ZOMO oraz wojsko. Strzelali do bezbronnych górników. Zastrzelili 9 osób w większości młodych ludzi oraz ciężko zranili 21.
Proszę nam powiedzieć o swoich koleżankach i kolegach, z którymi Pan współpracował.
Miesiąc po wprowadzeniu stanu wojennego Polacy się otrząsnęli i zorganizowali do walki z władzą. Nie było żadnej prawdziwej informacji, więc zaczęliśmy drukować ulotki opisując wszystko, co się działo w Polsce. Znaliśmy się i czuliśmy, że my mamy rację. Chodziliśmy do kościołów, aby się pomodlić za uwięzionych. Zakładaliśmy tajne drukarnie. Zbieraliśmy pieniądze dla rodzin uwięzionych. Byliśmy nadal w Solidarności, choć za to groziło więzienie. Chodziliśmy na manifestacje, biliśmy się z ZOMO. Oni mieli broń, czołgi, armatki wodne, gazy bojowe, a my tylko kamienie z bruku i butelki po mleku oraz szybkie nogi, gdyż trzeba było uciekać. Nie wszystkim to się udawało. Milicja złapała moich kolegów z Solidarności. Bogdana Szczura ze Stanisławowa, Ryśka Lisowskiego z Legionowa, Mnie złapali w drukarni w Słupnie dopiero w 1985r.
Proszę nam powiedzieć, czy przynależność do Solidarności miała wpływ na Pana życie codzienne?
Wówczas tj. do 1983r pracowałem w Fabryce Okładzin Ciernych. Za działalność w Solidarności zostałem wyrzucony z pracy. Koledzy pomogli mi podjąć pracę w ZDZ w Radzyminie. Po pracy w ukryciu jeździłem do tajnych drukarni w Legionowie, Stanisławowie, Kobyłce, Zielonce i Radzyminie. W nocy drukowaliśmy ulotki i gazety takie jak Tygodnik Wojenny i Tygodnik Mazowsze. Gazety rozwozili zaprzyjaźnieni koledzy z innych zakładów pracy, młodzi studenci zorganizowani w Grupach Oporu Solidarni.
W maju na 34. urodziny zostałem zatrzymany przez tajną policję SB i przewieziony do więzienia na ul. Rakowiecką w Warszawie. W małej celi było nas czterech. Było to ciężkie więzienie. Nie było światła dziennego, ciepłej wody, a cela miała cztery kroki na trzy kroki. Pozwalali nam się myć raz w tygodniu. Zabierali listy od rodziny i bili. Nadgniłego pomidora dostaliśmy do zjedzenia na święto 22 lipca. Było to największe święto ówczesnej władzy. Mnie zmuszano do wyjazdu z Polski. Dawali mi paszport do Francji lub Kanady. Odmówiłem, mówiąc że jestem Polakiem i nie wyjadę z Radzymina. Bo to jest miasto, w którym się urodziłem, tu mam rodziców, chorego brata i przyjaciół. Bardzo to ich zdenerwowało. Często w więzieniu prowadziliśmy głodówki. Ja nie jadłem w sumie 14 dni. Mój kolega Andrzej Górski nie jadł 3 miesiące i był sztucznie na siłę karmiony. Tadeusz Markiewicz był aresztowany po raz trzeci i się nie poddał. Nie rozmawiał ze śledczymi.
Czy uważa Pan, że warto było poświęcić się ideałom?
Dzięki Solidarności poznałem wspaniałych ludzi – przyjaciół. Poznałem księdza Jerzego Popiełuszkę, Panią Annę Walentynowicz, Panią Marię Kowalską z Legionowa, Tadka Markiewicza z Radości, Andrzeja Górskiego z Warszawy, Ryśka Lisowskiego z Legionowa, Bogdana Szczura ze Stanisławowa. W stanie wojennym odbywały się tajne patriotyczne koncerty oraz spotkania teatralne. W prywatnych mieszkaniach, kaplicach przykościelnych, w Muzeum Archidiecezji Warszawskiej występowali dla nas tacy artyści jak Jacek Kaczmarski, Zbigniew Łapiński, Przemysław Gintrowski, Agnieszka Fatyga i Emilian Kamiński. Przedstawienia teatralne reżyserowała Maja Dłużewska. Po 1989 roku, gdy upadł komunizm i można było się ujawniać, poznałem wspaniałe koleżanki i kolegów, którzy walczyli za nas na ulicach, gdy my siedzieliśmy w więzieniach. Teraz razem chodzimy na uroczystości patriotyczne np. na Święto Niepodległości. Dziś jesteśmy dumni, że tamta władza nas nie złamała. To, co wspólnie z przyjaciółmi zdziałaliśmy w tamtym czasie, to tylko nas umocniło i potwierdziło, że warto działać dla Ojczyzny.
Uważam, że nadal jest aktualny nasz hymn Solidarności napisany przez Jerzego Narbutta do melodii Stanisława Markowskiego:
„Solidarni, nasz jest ten dzień, •A jutro jest nieznane, •Lecz żyjmy tak, jak gdyby nasz był wiek; •Pod wolny kraj spokojnie kładź fundament. A jeśli ktoś nasz polski dom zapali, •To każdy z nas gotowy musi być, •Bo lepiej byśmy stojąc umierali, •Niż mamy klęcząc na kolanach żyć. Solidarni, nasz jest ten dzień; •Zjednoczmy się, bo jeden jest nasz cel!(…)”
Bardzo dziękujemy za rozmowę i poświęcony nam czas.
Ja również dziękuję za spotkanie.
/wywiad przeprowadzony przez młodzież z Koła Historycznego ,,Wiarus”/