Historia lubi się powtarzać i w Ostrowi Mazowieckiej znów przeżywamy deja wu, czyli 10 radnych na czele z radnym Jackiem Wilczyńskim zablokowało działania inicjowane przez kolejnego burmistrza.
20 kwietnia 2016 r. odbyła się osiemnasta sesja Rady Miasta Ostrów Mazowiecka. Głównymi tematami chyba jednymi z najważniejszych w ostatnim okresie były zmiany w budżecie i jak się okazało miały one związek z powołanym na poprzedniej sesji muzeum – Dom Rodziny Pileckich przy ul. Warszawskiej.
Niechęć części radnych do tej inicjatywy była widoczna wcześniej, ale po długich dyskusjach na poprzedniej sesji Rada Miasta zdecydowała o powołaniu muzeum. Czy chodziło o to, że głównym zwolennikiem był burmistrz Ostrowi Jerzy Bauer? Podobnie jak Prawo i Sprawiedliwość – formacja, z której się wywodzi przywiązuje wielką wagę do przywracania pamięci historycznej i budowania tożsamości narodowej. Także w kampanii wyborczej nowy burmistrz podkreślał znaczenie polskiego dziedzictwa narodowego i potrzebę stworzenie w Ostrowi miejsca, gdzie znajdą się ważne dla miasta pamiątki i materiały. Właśnie takim miejscem mogło stać się muzeum w domu należącym do rodziny Ostrowskich, z której pochodziła żona rotmistrza Pileckiego – Maria. Kuriozalne jest to, że opozycją okazali się radni z klubu KWW Zbigniewa Kamińskiego, który jak wiemy z wykształcenia jest historykiem. Jak przypuszcza wiele osób, negatywne nastawienie niektórych radnych ma podłoże polityczne, a „uwalenie” projektu posłużyło do pokazania, „kto tu rządzi”. A może chodziło o to, że burmistrzowi Ostowi Mazowieckiej Jerzemu Bauerowi coś mogło się udać? Coś tak wyjątkowego i wielkiego? Do dziś pamiętamy zaprzepaszczone szanse i pieniądze związane w wielkim projektem dot. śmieci, które z powodzeniem rozpoczęła ekipa burmistrza Mieczysława Szymańskiego, a zaprzepaścił kolejny burmistrz Władysław Krzyżanowski.
Można również zastanowić się, co przyświecało tym 10 radnym odmawiając po tak wielu zabiegach istotnego elementu koniecznego do stworzenia wyjątkowego dla Polaków, nie tylko mieszkających w Ostowi Mazowieckiej, ale w Polsce oraz poza granicami, muzeum poświęconego pamięci rotmistrza Pileckiego.
Cała inicjatywa rozbiła się o brak akceptacji budżetu na prowadzenie muzeum.
Na wcześniejszej sesji radni uchwalili powołanie muzeum, na obecnej zatwierdzili statut i prowadzenie, jako wspólnej instytucji kultury z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Dlaczego ten wnioskowany przez burmistrza Jerzego Bauera budżet na działalność muzeum w wysokości 200 tys. zł był taki ważny? Tak ważny sam w sobie, że burmistrz kilkakrotnie zmniejszał wysokości, aż do sumy tylko 30 tys. zł?
Utworzenie budżetu było ważne w kontekście wcześniejszych zabiegów o otrzymanie dotacji unijnych i uzyskania środków od Ministerstwa. Wszyscy wiedzieli, że miasta nie stać było na taką placówkę. Od lat w Ostrowi Mazowieckiej narastała potrzeba posiadania zbiorów dot. historii, ludzi i możliwości przechowywania oraz korzystania z pamiątek materialnych i niematerialnych. Dzięki zabiegom ze strony samorządu i burmistrza Jerzego Bauera uzyskano pomoc Ministerstwa Kultury na dofinansowanie zakupu budynku przy ul. Warszawskiej oraz deklarację pieniędzy na utrzymanie działalności muzeum na okres kilku lat. Kolejne pieniądze i to ogromne, bo do uzyskania byłoby 25,4 mln zł, pochodziłyby z programu RIT, czyli Regionalnych Inwestycji Terytorialnych. W stworzenie wspólnego programu włącza się 18 samorządów, ale warunkiem jest, że zgłoszone projekty muszą mieć wymiar ponadlokalny. Ostrów Mazowiecka wpisała: ochronę zabytkowego budynku Jatki, muzeum połączone z modernizacją starej elektrowni, budowa ścieżek rowerowych i termomodernizacja miejskich budynków. Jak widać jedynie projekt muzeum – Dom Pileckich wpisuje się w warunki RIT-u. Ma zasięg ponadgminny, ponadpowiatowy, a wręcz jest jedynym takim miejscem, które przyciągnie Polaków nawet spoza granic kraju. Oprócz tego jak tłumaczył podczas sesji burmistrz Bauer uchwalenie budżetu dla Muzeum jest podstawą do rozmów z Ministerstwem Kultury na temat dotacji do Muzeum. Jest konieczne żeby wykazać zdecydowanie samorządu i zaangażowanie w projekt.
Postawa radnych – negatywna – , bo jeszcze nie ma muzeum, tak naprawdę jest zadziwiająca. Jak ma być muzeum, jeśli nie zapewnimy podstawy, czyli ludzi pracujących na rzecz przygotowania do jego stworzenia, otwarcia i bieżącego działania. I nie powinny to być osoby przypadkowe. Burmistrz tłumaczył radnym, że konieczny jest przedstawiciel reprezentujący powołaną instytucję, obsługa, pieniądze na podstawowe działania, itp. Na dniach podpisywany ma być akt własności…
W sąsiednich samorządach także angażowano się w projekty utworzenia na ich terenie placówek muzealnych i jak się okazuje dominowały postawy w ich radach gminnych i powiatowych, podobnie negatywne jak obserwujemy dziś w Ostrowi Mazowieckiej. Oczywiście także jak na sesji ostrowskiej padały ze strony radnych populistyczne i całkowicie grające na emocjach stwierdzenia, że ważniejsza jest droga, chodnik, szkoła… (można sobie wpisać dowolną sprawę używaną przez radnych, jako argument na NIE). Jaki był koniec nietrudno przewidzieć. Nie ma takich placówek, muzeów. Są za to otwierane dwa razy do roku opuszczone izby pamięci – małe i nieważne. A tych dróg, chodników nikt nie pamięta, szkoły coraz bardziej puste, dotacji nie ma, miejsc ważnych nie ma. Tam i tu w Ostrowi Mazowieckiej zabrakło wizji, pomysłu na odmianę, nowych propozycji, skierowania uwagi na ich wyjątkowe dobro, dziedzictwo, coś, co wyróżnia ich na mapie kraju i świata. Oczywiście są samorządy, które patrzą dalej, korzystają z okazji na rozwój, bo chociaż to nie fabryka, takie muzeum przynosi za sobą LUDZI, PIENIĄDZE I MOŻLIWOŚCI. Jednak bez wkładu ze strony samorządu nic nie będzie. Radni Rady Miasta w swojej części nie potrafili wznieść się ponad poziom …. ulicy. Jak się okazuje nie przyjmując uchwały odrzucili również to, co w zmianach budżetu było także zawarte inne inwestycje. Jeden z projektów zgłoszonych do programu RIT- „Kultura pod napięciem” dotyczył muzeum poświęconego rotmistrzowi Pileckiemu, ale i budynku starej elektrowni, na co Ostrów otrzymałaby 70% dofinansowanie. Projekt „Ciepła strona miasta” dotyczył termomodernizacji trzech budynków w mieście. Była także mowa o wykonaniu koncepcji budowy szkoły z przedszkolem na miejscu małej „jedynki”, rozpoczęcie prac przy modernizacji ulicy Żale, dokumentacji technicznej na modernizację ulic Prusa i Lubiejewskiej wraz z budową ronda oraz ulic Kościuszki i Armii Krajowej łącznie z wiaduktem. Dyskusja na temat muzeum tak zdominowała wyobraźnię radnych, że liczyło się tylko to, aby za wszelką cenę nie pozwolić na uchwalenie symbolicznej kwoty na prowadzenie placówki. Gdzieś radni zagubili wielomilionowe korzyści, aby burmistrzowi Bauerowi nie pozwolić!
No niech ktoś zrozumie radnych, bo burmistrz szedł na kompromis z 200 tys. zł zredukował potrzeby muzeum do 30 tys. i zatrudnienia choćby tylko przedstawiciela. Cierpliwie tłumaczył, że inaczej się nie da, że potrzebne jest choćby minimalne zaangażowanie. Największym problem jest RIT, gdyż termin złożenia dokumentów upływa 30 kwietnia br. Niezłożenie wniosku oznacza, że Ostrów Mazowiecka straci szansę na wielomilionowe dotacje z funduszu europejskiego. Z drugiej strony od radnych padały miałkie argumenty: a to, że muzeum jeszcze nie istnieje, na co mają być przeznaczone pieniądze, kiedy zacznie działać, można oddelegować urzędnika z ratusza…
Ostatecznie po nieciekawej w formie dyskusji uchwała nie została przyjęta.
Czy jednak radni mają powód do zadowolenia?
Czy uniemożliwienie samorządowi udziału w programie i strata finansowania, to powód do zadowolenia?
Czy radni stanęli na wysokości zadania?
/Janina Czerwińska/