Inżynier z artystyczną duszą (22.11.2011)
„Pół żartem – pół srebro” to hasło, które doskonale oddaje charakter pracy Woytka Rygało i odzwierciedla jego niesamowitą twórczość. Inżynier z duszą artysty opowiedział nam o swojej pasji i drodze, jaką przebył, by zrealizować swoje marzenia.
Pamięta Pan swój pierwszy raz z biżuterią srebrną?
Wszystko zaczęło się w 1977 r., kiedy studiowałem na mechanice precyzyjnej i miałem zajęcia z technologii. Między innymi uczyliśmy się powielania metodą „traconego wosku” .Polegało to na wykonaniu modelu z wosku i zalaniu go gipsem, a następnie po wypaleniu i wycieknięciu wosku, wlewało się do środka dowolny metal. Podczas praktyk, chciałem wypróbować tę metodę. Zamiast wosku użyłem plasteliny, z której wykonałem krzyżyk składający się z kulek i to zalałem gipsem. Po wyschnięciu plastelinę zastąpiłem stopem srebra i tak powstała pierwsza biżuteria. Krzyżyk nosiłem potem prawie trzy lata.
Już wtedy zdecydował Pan, że to jest coś, co chce Pan robić w życiu?
Choć już na studiach odkryłem pasję tworzenia biżuterii to nie myślałem o tym na tyle poważnie, by zająć się tym zawodowo. Dopiero, gdy kolega, który pracował u złotnika opowiedział mi o swoim zajęciu, pokazał techniki i pożyczył kilka książek, postanowiłem zgłębić ten temat samodzielnie. Jako zodiakalny byk jestem uparty i pomimo trudności nie odpuszczałem. Zacząłem szukać kontaktów. Zgłosiłem się do mistrza złotniczego do pracy jako czeladnik. Szybko okazało się, że tworzenie biżuterii wychodzi mi coraz lepiej, więc z czasem stałem się pracownikiem samodzielnym, a potem nawet głównym projektantem. W między czasie uzyskałem papiery czeladnicze, a potem mistrzowskie. W 1989 roku otworzyłem własną pracownię, co było moim marzeniem.
Jako twórca biżuterii artystycznej prezentuje Pan swoje wyroby na licznych wystawach i targach. Pierwsza wystawa miała odbyła się w 1988 roku. Nie była to jednak taka zwykła wystawa…
Właściwie były to dwie wystawy Silver Gem, które pozwalały na uzyskanie tytułu artysty plastyka. Wiele zawodów wymaga weryfikacji i mój jest jednym z nich. To, że jestem artystą, nie znaczy, że dano mi ten tytuł na wieki wieków. Dlatego też postanowiłem brać udział w kolejnych wystawach i targach. Dzięki konfrontacji z innymi twórcami zrozumiałem, że muszę cały czas wymyślać coś nowego, czego nikt wcześniej nie wymyślił. Nagrody i wyróżnienia dają dodatkową satysfakcję i zapał do pracy.
Faktycznie ma Pan w swoim życiorysie wiele wystaw. Jaka będzie kolejna?
Jestem na etapie przygotowywania pierwszej indywidualnej wystawy, która nie będzie retrospektywna, lecz tematyczna. Od dawna o tym marzyłem, ale nie miałem żadnego konkretnego pomysłu. W związku z tym, że moją drugą pasją jest rower i biorę udział w maratonach, poznaję bliżej ludzi związanych z tym sportem. W konsekwencji natknąłem się na osoby, jeżdżące na rowerach carbonbike, wykonanych z włókna węglowego. Wówczas producent tych rowerów, chcąc podziękować użytkownikom swoich produktów, poprosił mnie, abym przygotował dla nich pamiątki właśnie z włókna węglowego. Wedy zauważyłem, że w tym materiale jest przyszłość. Elegancka czerń, a przy tym lekkość i trwałość to świetne cechy, pasujące do biżuterii. Temat mnie pochłonął i mam nadzieję, że latem przyszłego roku wystawa dojdzie do skutku.
Co Pana inspiruje?
Przeróżne rzeczy. W moich pracach często pojawiają się elementy inspirowane przyrodą i są to zarówno zalaminowane płatki kwiatów i roślin, jak i odciski suszonych jabłek, gruszek itp. Nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, ile pięknych rzeczy jest wokół nas, które mogą służyć za ozdobę. W swojej biżuterii wykorzystałem również swoje wykształcenie techniczne i zastosowałem łańcuchy, zębatki do stworzenia chociażby męskich bransoletek. Wiele moich prac na swój sposób przesiąkniętych jest erotyzmem. Inspiracji jest naprawdę wiele i trudno je wszystkie wymienić. Dużo zależy od momentu w życiu. Każdy ma etapy, w których czymś interesuje się bardziej.
Dla kogo tworzy Pan swoją biżuterię?
Właściwie dla każdego. Tworzę biżuterię damską i męską, dla osób eleganckich, chcących dopełnić swój strój jakimś szykownym elementem oraz takich, którzy przede wszystkim poszukują oryginalności. Wśród moich wyrobów znajdą się kolczyki, pierścionki, bransoletki i naszyjniki z kamieni naturalnych, jak oliwiny, akwamaryny, bursztyn surowy i obrobiony, granaty, masa perłowa, szafiry, turkusy. Dużo ozdób wykonuję ze srebra oksydowanego, czyli barwionego siarczkami i tlenkami . Dla bardziej odważnych są elementy przedstawiające zwierzęta – koty, psy, myszy, kogut. Pewnego czasu fascynowałem się też steam punkiem, co też ma swoich odbiorców i miłośników. Kierunek ten polega na negacji elektroniki i fascynacją XIX wiekiem , więc w biżuterii wykorzystuje się elementy zębate, wskazówki zegara itd. Dla mężczyzn oferuję także duży wybór biżuterii, spinki mankietowe bardziej eleganckie i tematyczne, np. piłki futbolowe , rowerowe pedały, ogryzki. Oprócz biżuterii tworzę przedmioty użytkowe – wizytowniki, zakładki do książek, łyżeczki do cukru, breloki, klamry do pasków . Wykonuję też indywidualne zamówienia, zainspirowany projektem klienta.
Zbliża się grudzień, a razem z nim mikołajki, potem gwiazdka. Pana wyroby doskonale nadają się na prezent zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn. Gdzie można kupić Pańska biżuterię?
Przede wszystkim w mojej pracowni w Wołominie przy ul. 1 Maja 5a, gdzie można wybrać dany model i dopasować biżuterię do siebie. Osoby, które nie mogą przyjść w godzinach , gdy pracownia jest otwarta, mogą skontaktować się telefonicznie i umówić się indywidualnie. Wszelkie kontakty do mnie zamieszczone są na stronie internetowej www.woytek.pl . Tam też jest sklep internetowy, gdzie prowadzę sprzedaż wysyłkową. Poza tym gablota z moją biżuterią znajduje się też w Wołominie przy ul. Kościelnej w drogerii ArtiSun. W Warszawie na Nowym Świecie w galerii MGM, przy Emilii Plater w galerii Artis . Poza Warszawą moje wyroby wysyłane są jeszcze do Zakopanego, Lublina, Sandomierza, Bydgoszczy, Gdańska, Krakowa, a poza granicami kraju do Niemiec, Anglii i Hiszpanii.
Dziękuję bardzo za rozmowę.
Rozmawiała: Anna Sajnog
Fot. Łukasz Rygało