Czterdzieści razy potykał się z wrogiem: oto jego wina przed Moskwą, oto jego niepożyta zasługa przed narodem!!! (12.02.2013)
We wtorek 12 lutego 2013 roku przypada 149. rocznica śmierci jednego z najwybitniejszych dowódców Powstania Styczniowego walczących w naszym regionie, podpułkownika Józefa Jankowskiego pseudonim „ Szydłowski”.
Pojmany przez carskich żołnierzy pod Zegrzem, był więziony w Nieporęcie, przesłuchiwany w Radzyminie i ostatecznie przewieziony do Warszawy. Katowany i skazany na śmierć – nie zdradził nikogo. Został stracony na stokach Cytadeli. W rocznicę śmierci, sylwetkę bohatera postanowili przypomnieć mieszkańcom regionu i naszym czytelnikom, młodzi miłośnicy historii z działającego w Szkole Podstawowej nr 1 im. ppłk. pil. M. Pisarka w Radzyminie Koła Historycznego „Wiarus” pod opieką p. Grzegorza Jelenia.
Józef Jankowski urodził się w 1831 roku w Uszprudzie w powiecie mariampolskim. Był synem obywatela ziemskiego rodem z Płockiego (wg. Zygmunta Kolumny) W roku 1850 został absolwentem instytutu agronomicznego na Marymoncie pod Warszawą. Przed wybuchem powstania zarządzał dobrami ziemskimi Tarchomin pod Warszawą należącymi do kuratora Muchanowa.
Po wybuchu powstania zostaje skierowany w okolice Nieporętu i Radzymina celem organizacji oddziału powstańczego Nie posiadając doświadczenia bojowego, w krótkim okresie czasu z ukrywającej się w okolicznych lasach młodzieży zbiegłej z Warszawy przed poborem do carskiego wojska stworzył liczący ponad 90 żołnierzy oddział partyzancki.
Zapadając w ostępy nieporęckich lasów pierwsze dni poświęcił na szkolenie wojskowe oraz dozbrojenie stale powiększającego się oddziału, który na początku lutego osiągnie stan blisko 200 strzelców i kosynierów. Do oddziału dołączają również przedstawiciele szlachty i okoliczni chłopi.
Do pierwszego boju doszło 16 lutego 1863 roku, gdy prawdopodobnie zmuszony torturami i groźbą utraty życia nieporęcki chłop wskazał Kozakom dowodzonym przez Martynowa miejsce postoju powstańczej partii w lasach między Nieporętem, a Wieliszewem Jednak po chwilowym niepowodzeniu, utracie części taborów powstańcom udaje się odeprzeć wroga. W starciu ginie 4 powstańców i 8 Rosjan.
Zwycięstwo oddziału Jankowskiego pod nosem silnych garnizonów rosyjskich stacjonujących w Warszawie i nieodległym od miejsca potyczki Radzyminie, szerokim echem odbije się w stolicy wzmacniając powstańczego ducha wśród rodaków. Doceniając owo zwycięstwo, Rząd Narodowy 20 lutego 1863 roku mianuje Jankowskiego naczelnikiem wojskowym ówczesnego powiatu stanisławowskiego. Dzięki doskonałym informacjom o ruchach wojsk rosyjskich otrzymywanych od służb cywilnych powstania, oddział przenosi swój obóz prawdopodobnie w okolice Wołomina wymykając się nieprzyjacielowi, który za wszelką cenę dąży do jego likwidacji.
25 lutego w okolicach Marek dochodzi do potyczki między konnym oddziałem Jankowskiego, który podjazdem zaalarmował carski garnizon na Pradze a ścigającymi go Rosjanami. Po krótkiej walce bez strat oddział rozpływa się w leśnych odmętach, by 15 marca znów znaleźć się na Pradze (Brudno), celem odebrania grupy ochotników. Taktyka walki partyzanckiej stosowanej przez powstańcze oddziały polegająca na organizowaniu zasadzek, atakowaniu z zaskoczenia, zadawaniu strat nieprzyjacielowi oraz szybkim oderwaniu się od nieprzyjaciela i ukryciu się w leśnych ostępach, była jedyna, jaką mogli stosować powstańcy przy tak olbrzymiej dysproporcji sił i uzbrojenia miedzy walczącymi stronami. Umykając pogoni, oddział majora Jankowskiego cofa się na południe i wkracza na Podlasie, gdzie połączy się z partiami Sokoła ( J. Madaliński) i Kurpika (A. Zieliński). W dniu 18 marca połączone oddziały zostaną rozbite w podwójnej bitwie pod Dziecinowem i Zambrzykowem. W wyniku dotkliwych strat 60 zabitych i 45 rannych Jankowski najpierw rozpuszcza oddział, by po ponownym jego zebraniu przeprawić się na lewy brzeg Wisły pod Maciejowicami. 20 kwietnia pod Jedliną rozbija kolumnę wojsk carskich dowodzona przez mjr. Meller-Zakomelskiego.
Po ukryciu się w lasach kozienickich dokonuje reorganizacji oraz przezbrojenia swego oddziału. (Siły jego liczyły w tamtym okresie prawie 400 żołnierzy a w ich skład wchodziły 2 kompanie piechoty, 2 kompanie kosynierów oraz szwadron jazdy). Po wkroczeniu na teren województwa sandomierskiego oddział majora Jankowskiego podporządkowany zostaje pułkownikowi Czachowskiemu i uczestniczy w zwycięskiej bitwie pod Jeziorakami w dniu 4 maja, a w dniu następnym pod Rzeczniowem. 14 maja partia Jankowskiego razem z oddziałem Kononowicza pod Rozniszewem rozbija silny oddział dowodzony przez mjr. Ernrotha. Pod koniec maja powraca do powiatu stanisławowskiego rozszerzając działalność partyzancką na Podlasie i Lubelszczyznę.
25 maja w potyczce pod Rudą uwalnia prawie 140 rodaków przymusowo wcielonych do carskiego wojska. 28 maja pod Michałowem niedaleko Okuniewa zadaje poważne straty nieprzyjacielowi. Ścigany przenosi się do gminy Dębe Wielkie gdzie w Górkach jego oddział ponosi poważne straty. Ginie kilkunastu powstańców, a w ręce wroga dostaje się część taborów z bronią. Oddział szczęśliwie oderwawszy się od nieprzyjaciela przedostaje się na Podlasie. Na początku lipca (11) pod Sławatyczami wspólnie z oddziałem K. Krysińskiego rozbija silny oddział wroga zadając mu poważne straty. W bitwie ginie 176 rosyjskich żołnierzy w tym 12 oficerów przy stratach własnych 70 powstańców.
Po zwycięskiej bitwie chcąc uniknąć spodziewanego pościgu wkracza na Lubelszczyznę łącząc się z oddziałem A.A. Zielińskiego. 30 lipca połączone oddziały wpadają pod Częstoborowcami w zasadzkę przygotowana przez Rosjan. Jednakże dzięki wspaniałej postawie straży tylnej, która celnym ogniem powstrzymuje atak wroga udaję się Jankowskiemu oderwać od wroga i ponownie rozpłynąć się w ostępach leśnych.
Najsłynniejszą bitwę stoczy major Józef Jankowski 8 sierpnia pod Żyrzynem, gdzie kilka oddziałów pod dowództwem generała Michała Heydenricha ps. „Kruk” w przygotowanej zasadzce rozbije 500-osobowy, dobrze uzbrojony, posiadający 2 armaty oddział wroga eskortujący dwa wozy pocztowe. Na placu boju pozostanie 192 a 150 Rosjan dostanie się do niewoli. Prawie 200 tysięcy rubli z złocie oraz około 400 karabinów zasili powstańcze oddziały.
Po bitwie oddział Józefa Jankowskiego przyjmie na siebie cały wściekły pościg wroga i zręcznie manewrując zdoła pomyślnie umknąć pogoni, kryjąc się w lasach w okolicy Nieporętu w powiecie stanisławowskim. Po tym wspaniałym zwycięstwie Rząd Narodowy awansuje naszego bohatera na stopień podpułkownika. Od września do listopada po odtworzeniu oddziału liczącego wówczas 500 żołnierzy, Jankowski stoczy kilka potyczek, przeważnie zwycięskich. Rosjanie, za wszelką cenę będą starali się rozbić oddział pułkownika. Dnia 2 grudnia w zasadzce pod Zastawiem niedaleko Łukowa oddział zostaje rozbity a pułkownik Jankowski z zaledwie garstką żołnierzy wymyka się pościgowi.
W drugiej połowie grudnia uczestniczy w kampanii generała „Kruka” na Podlasiu i Lubelszczyźnie. Ostatnia bitwą, jaką stoczył płk. Józef Jamkowski była bitwa pod Małą Bukową w dniu 31 grudnia 1863 roku. W początkach stycznia poprosił o urlop. Chciał wypoczywając w Galicji (zabór austriacki) porozumieć się z generałem Krukiem, co do planów dalszej walki. Po opuszczeniu oddziału udaje się w kierunku Narwi. W podróży towarzyszą mu Szymon Katyll i rotmistrz Domański.
W miejscowości Zagroby nieopodal Nieporętu odbierają przygotowane dla nich dokumenty i udają się w kierunku położonego już za rzeką Zegrza. W podróży tej być może z powodu małej ostrożności, a być może z powodu zdrady zostają zauważeni przez patrol Kozaków. Po zatrzymaniu zostają przewiezieni do pobliskiego Nieporętu, gdzie stacjonował silny oddział carski pod dowództwem majora Hofmana. Noc spędzają zamknięci w karczmie, a następnego dnia pod silną eskortą przewiezieni zostają do Radzymina, gdzie na stałe stacjonuje batalion saperów pod dowództwem generała Trusso. Tu bici i przesłuchiwani spędzają dwa dni, a następnie zostają przewiezieni do Warszawy. Dalszych wydarzeń można łatwo się domyślić. Finał historii odnajdujemy w „Gazecie Narodowej” nr 48/1864:
„Dnia 12. lutego o godzinie 10-tej rano Józef Jankowski, podpułkownik wojska narodowego, przez Moskali życia pozbawiony, oddał Bogu wielkiego, bohaterskiego ducha. Ziemia polska straciła w nim jednego z najzacniejszych swych Synów.
Czterdzieści razy potykał się z wrogiem: oto jego wina przed Moskwą, oto jego niepożyta zasługa przed narodem, która uwieczni pamięć jego w wdzięcznych sercach współziomków.”
Niestety, postać bohaterskiego pułkownika wciąż wydaje się być nie w pełni przywróconą zbiorowej pamięci mieszkańców Radzymina, Wołomina, Marek, Nieporętu, Zegrza i okolic. Zadaniem na przyszłość powinno być dla nas wszystkich staranie o godne Jego upamiętnienie. Dziś, w 149. rocznicę śmierci apelujemy do Mieszkańców o zapalenie symbolicznego znicza i cichą modlitwę w już istniejących miejscach dedykowanych pamięci bohaterów Powstania Styczniowego.
/Koło Historyczne „Wiarus”, G.J., R.L./