Panie Burmistrzu: Obudź się! Panowie Radni: Opamiętajcie się! (31.01.2012)
– Rada Miejska to nie jest cyrk. Mamy zajmować się poważnymi sprawami i problemami gminy, a nie skakać sobie do oczu – przypomina Paweł Dąbrowski, który w poniedziałek 30 stycznia zrezygnował z pełnienia funkcji wiceprzewodniczącego Rady Miejskiej.
Tuż przed podjęciem tej decyzji pan Dąbrowski zgodził się nam opowiedzieć o uprawianiu przez część rajców ,,wielkiej polityki w małym mieście”.
,,KW”: Jeśli wierzyć rewelacjom, o których donoszą lokalne pisma, szykuje się w Radzyminie spora rewolucja. Proszę powiedzieć, co Pan sądzi o pomyśle zmiany wiceburmistrza i zmianach w prezydium Rady Miejskiej?
Paweł Dąbrowski: Rzeczywiście nie sposób nie odnieść się do artykułu opublikowanego ostatnio na łamach ,,Wieści Podwarszawskich”, o zamiarze zamiany wiceburmistrza Andrzeja Siarny na wiceburmistrza Marka Brodziaka. Uważam te doniesienia za bardzo nierozsądne. Wprowadzają tylko niepotrzebne napięcie w i tak trudnej sytuacji gminy.
Ja nie byłem obecny przy rozmowach na takie tematy i nie rozumiem dlaczego panowie: Brodziak i Jabłoński podjęli je na łamach prasy?
Naprawdę dziwię się kiedy czytam, że Zbyszek Jabłoński, z którym zawsze jakoś się dogadywaliśmy nagle ma apetyt na zastąpienie mojej osoby na stanowisku wiceprzewodniczącego Rady Miejskiej. Tym bardziej, że na początku kadencji otrzymał propozycję zostania wiceprzewodniczącym Rady Miejskiej lecz nie był tym zainteresowany. Bo jak wiemy dwa nasze komitety Centrum Samorządowe Nasza Gmina i Wspólnota Samorządowa popierały burmistrza Zbigniewa Piotrowskiego. Po zwycięstwie razem wyraziliśmy aprobatę dla kandydatury Elżbiety Darki na stanowisko przewodniczącej. Otrzymała wszak znakomitą większość głosów. Rajcowie nie byli również przeciwni mojej osobie i osobie Mirosława Fabisiaka na stanowiskach wiceprzewodniczących.
Uważam, że skoro wyboru prezydium już raz dokonaliśmy to powinniśmy teraz współdziałać i wspierać się, a nie biegać i opowiadać głupoty, kłamać, przekłamywać.
Dlatego jestem zdziwiony, że nagle pojawiają się takie kosmiczne pomysły. Nie wiem, czy radny jest autorem tej wypowiedzi, czy tylko została mu ona włożona w usta przez redagującego artykuł. Faktem natomiast jest, że wniosek o odwołanie Prezydium Rady Miejskiej został złożony przez obydwu panów radnych, którzy zapewne byli też jego inicjatorami.
Jest Pan zdecydowanym przeciwnikiem zmian na stanowisku wiceburmistrza?
Zapewniam, że nie tylko ja ale i całe dotychczasowe prezydium Rady Miejskiej stoi murem za wiceburmistrzem Andrzejem Siarną. To prawy człowiek, który bardzo dużo załatwia dla Radzymina. Jako wiceburmistrz potrafi skutecznie zabiegać o pieniądze z zewnątrz. Znaczący przy tym jest fakt, że Andrzej Siarna jest mocno związany ze strukturami PSL, a więc z ugrupowaniem aktualnie współrządzącym w naszym województwie i w kraju. Andrzej Siarna jest bardzo pomocny dla Radzymina ale nie chwali się tym, bo jest bardzo skromnym człowiekiem.
Jest mocny w sprawach gospodarczych, zna się na tym wszystkim. Jeśli wierzyć doniesieniom prasowym i to prawda, że burmistrzowi Piotrowskiemu przychodzą takie niemądre pomysły do głowy, jak zmiana na stanowisku wiceburmistrza, to z całym szacunkiem, ale uważam, że będzie to strzał w stopę. To szalony pomysł, który przyniósłby szkodę miastu i gminie. Uważam, że obecny duet sprawdza się. Nie widzę powodów, które mogłyby uzasadnić decyzję o zmianie. Z obecnym wiceburmistrzem współpracuję od mojej pierwszej kadencji, kiedy były konflikty w Radzie i sprzeciwiano się utworzeniu gimnazjum w Słupnie i w Załubicach. Było nas wówczas w Radzie dwudziestu czterech w tym ja i on. Burmistrzem był Jan Wnuk. Mieliśmy grupę kilkunastu radnych i udało nam się te gimnazja przeforsować. Dziś trudno sobie wyobrazić co by było, gdyby nie funkcjonowały.
Razem z Siarną już jako wiceburmistrzem broniliśmy szpitala przed likwidacją, zabiegaliśmy o poparcie na najwyższych szczeblach i udało się. Również ostatnie działania nasze w ZOZ-ie. Zmiana dyrektora. Nawet nasi przeciwnicy teraz mówią, że Krycki to dobry dyrektor.
Siarna to właściwy człowiek na właściwym miejscu. Pamiętam, gdy zostaliśmy poproszeni o wskazanie terenu pod maszt nadawczy sieci GSM w Załubicach. Wobec braku odpowiedniego terenu zaproponowałem wiceburmistrzowi, żeby przystał na udostępnienie własnej ziemi. Miałby z tego dodatkowe pieniądze. I tu mile mnie zaskoczył, bo powiedział: Nie Pawle, nie chcę tych pieniędzy. Myślę, że można wyrazić zgodę na postawienie masztu na terenie OSP. Te pieniądze przydadzą się strażakom.
Wspomnę jeszcze sprawę podtopień na ulicy Głowackiego. Okazuje się, że ich przyczyną jest prawdopodobnie zniszczony i niedrożny przepust kolektora u zbiegu tej ulicy z ul. Wróblewskiego. Poprosiłem wiceburmistrza Siarnę o pilne zajęcie się tą sprawą. Pojechał do wicestarosty Rytla, a ten wydał natychmiast polecenie sprawdzenia przepustowości. Wiceburmistrz podjął też działania, aby pozyskać środki z województwa na odwodnienie podtapianego odcinka al. Jana Pawła II za cmentarzem.
Dlaczego zatem próbuje nam się przeszkadzać, skoro podejmujemy dobre decyzje dla Radzymina?
Jak Pan sądzi, z czego zatem wynika zamysł przeprowadzania zmian na szczytach radzymińskiej władzy?
Myślę, że to prywatne ambicie. Osobiste żale. Dochodzą mnie zresztą takie słuchy, że ma się do nas pretensje za decyzje, na które nie mamy wpływu. Kolega Jabłoński, który przez 14 lat był prezesem klubu sportowego ,,Rządza” zapomina, że nawet kiedy nie był radnym, głosowaliśmy za tym aby jego klub dostawał corocznie dotacje.
W imię czego zatem teraz robi się taki szum?
Kolega Brodziak, który kiedyś na komisji budownictwa zastanawiał się czy ta gmina Radzymin w ogóle jest potrzebna. Zapytałem wówczas, Marek, co ty mówisz?
Teraz piszą, że ma zastąpić burmistrza Siarnę na stanowisku. Człowieka, który tak naprawdę jako jedyny ma zaplecze polityczne i z powodzeniem zabiega o zewnętrzne dotacje dla gminy. Nie rozumiem tego. Może pan Brodziak jest człowiekiem wykształconym, ale na pewno nie doświadczonym. Brakuje mu praktyki.
Nie możemy tak czynić. Nie możemy sobie do oczu skakać, zaprzepaszczać wszystko co wypracowaliśmy przez lata. Mnie nie chodzi o stanowisko wiceprzewodniczącego. Mogę je stracić, ale nie pozwolę aby moje miejsce zajął ktoś nierozsądny, komu sprawy tej gminy nie leżą na sercu. Ktoś, kogo interesują tylko jego własne wybujałe ambicje.
Krążą pogłoski o naciskach na Elżbietę Darkę, aby złagodziła ton w głośnej sprawie budowy drogi do mennicy i związanym z tym złożeniem zawiadomienia do prokuratury. Czy i w tym przypadku postulowane zmiany składu prezydium Rady Miejskiej wynikają z faktu, że do głosu doszły czyjeś osobiste żale?
Najwyraźniej mamy jakąś cichą przymiarkę do zmian. Elżbieta Darka jest niezależną i prawą kobietą, za którą również stoję murem. Nie można mieć do niej pretensji za sprawę pozwu z drogą do mennicy. Żaden przewodniczący Rady Miejskiej nie może czynić niczego poza prawem. To zgłoszenie do prokuratury nie było czynione w złej wierze, nie chodziło o to, żeby zamknąć burmistrza Piotrowskiego. Zawiadomienie było wręcz obowiązkiem przewodniczącej, bo gdybyśmy my tego nie zrobili zrobiłby to ktoś z opozycji krzykaczy, adwersarz który krzyczy, że wszyscy jakoby jesteśmy w zmowie i tworzymy grupę trzymającą władzę.
Burmistrz Piotrowski nie ma się czego obawiać skoro wszystko jest dobrze. Stało się jak się stało. My chcemy jako Prezydium i Rada wiedzieć o ustaleniach, które podejmuje burmistrz. W tej sprawie zabrakło wymiany informacji. Najpierw powstała droga, a potem mieliśmy ogłosić przetarg. Musieliśmy to zatrzymać, nie po to, żeby gnębić burmistrza, ale po to, żeby wszystko było zgodnie z prawem.
Zapewniam, że Prezydium Rady to jest jedność, między nami nie ma żadnego rozłamu. Darka, Fabisiak i ja cenimy się i doskonale nam się współpracuje. My się nie kłócimy.
Ale odnoszę wrażenie, że we współpracy z burmistrzem coś zgrzyta?
Pewne posunięcia ze strony burmistrza Piotrowskiego mi się nie podobają.
W poprzedniej kadencji próbowano przy cichym przyzwoleniu przeforsować wybudowanie osiedla ośmiopiętrowych bloków, które zasłoniłyby istniejącą zabudowę jednorodzinną. Protesty mieszkańców były lekceważone. Przyczyniłem się do tego, że ostatecznie powstało osiedle bloków czteropiętrowych.
W zeszłej kadencji były pomysły na sprzedaż terenu Mazura. Uważam, że skoro dostaliśmy ziemię od skarbu państwa, sprzedajmy obecne tereny dopiero jak będzie nowy stadion pod klucz.
Nie chcę zarzucać burmistrzowi niczego złego, ale panie burmistrzu czas zejść na ziemię. Czas obudzić się z letargu. To już jest późno, a za chwilę może być za późno.
Mieszkamy tu wszyscy i szanujmy się nawzajem. To my, mieszkańcy wznieśliśmy pana na piedestał i dziwię się, że coraz więcej decyzji jest wbrew mieszkańcom.
Na poprzedniej sesji postawiłem wniosek, żeby odrzucić pomysł ustanowienia opłaty adiacenckiej. Tak samo jak byłem za tym, żeby nie podnosić drastycznie podatków i opłat za wodę czy kanalizację. Nie możemy gnębić społeczeństwa, które ubożeje. Ja stoję murem za tym, żeby opłat adiacenckich w naszej gminie nie było. Rozmawiam z ludźmi z Wołomina i wiem, że tam ludzie zrezygnowali nawet z przyłączania się do sieci kanalizacyjnej, bo nie mają pieniędzy. Boją się tych opłat. Obawiam się, że w Radzyminie może być podobnie. Jeżeli ludzie zaczną nam się wycofywać z przyłączy kanalizacyjnych to będzie katastrofa, bo nie zdołamy zrealizować inwestycji, na którą otrzymaliśmy unijne pieniądze. Nie będzie efektu ekologicznego, to będzie zwrot środków wraz z karami!
Kolejna sprawa nad którą trudno przejść obojętnie. Ostatnio na posiedzeniu komisji budżetowej pojawił się zamysł sprzedaży nieruchomości w Starym Dybowie. Jeden z kolegów rajców, który koniecznie chce się zamieniać miejscami próbował sugerować, że komisja budżetowa to wymyśliła. To nie prawda. Komisja budżetowa na to nie zezwoliła. Od czterech kadencji rozmawialiśmy z mieszkańcami i obiecaliśmy im, że ta nieruchomość nigdy nie zostanie sprzedana. Mało tego, że w wyszykowanym budynku powstanie zespół szkolno-przedszkolny. Myśmy jako gmina ten teren ogrodzili, za pieniądze z funduszu sołeckiego powstał plac zabaw, a teraz mamy to sprzedać? Absolutnie się na to nie zgadzam. Pomijając nawet fakt, że zamierza się sprzedać działkę o powierzchni 7 tysięcy metrów kwadratowych za 800 tysięcy, która jest warta dużo więcej. Powtarzam raz jeszcze, to nie jest do sprzedania. Komisja budżetowa na to się nie zgadza. Można ten teren wydzierżawić, pomyśleć nad przedszkolem w formie partnerstwa publiczno-prywatnego, ale nie może być mowy o sprzedaży. To jest majątek gminy, dobro nas wszystkich.
Apeluję do burmistrza, żebyśmy jako ludzie szanujący tę gminę nie odlatywali, nie odrywali się od rzeczywistości. Jesteśmy dla tego społeczeństwa.
Jeszcze nie wyczerpaliśmy wszelkich możliwości znalezienia pieniędzy, żeby musieć sprzedawać tak ważne z punktu widzenia interesów społeczności lokalnej nieruchomości. Gmina wynajmuje lokale pod działalność gospodarczą w kamienicach w centrum miasta, możemy podnieść czynsze. Ci ludzie zarabiają pieniądze, prowadzą biznes w naszych budynkach. Łatwiej sięgnąć im do kieszeni niż przeciętnym zjadaczom chleba. Szukamy pieniędzy? Zastanówmy się, czy nie przeorganizować oświaty. Może zmieńmy jedynkę w Zespół Szkół. Obecnie w tej placówce utrzymujemy czterech dyrektorów.
Zastanówmy się również nad możliwościami współpracy z lokalnym biznesem. Wielu tutejszych przedsiębiorców lokalnych, tak jak Robert Kowalski, który administruje targowiskiem to patrioci lokalni. Chętnie zatrudniają mieszkańców naszej gminy i resocjalizują ludzi, ponieważ im także zależy nie tylko na zysku, ale też na interesie Radzymina i jego mieszkańców. Nowe inwestycje i nowe miejsca pracy niekoniecznie muszą być tworzone przez obcy kapitał. Musimy się przystosować do społeczeństwa, które biednieje. To musi dotrzeć do radnych, szczególnie do młodych.
Myśli Pan, że w obecnej sytuacji uda się uspokoić emocje i zażegnać konflikty pomiędzy radnymi?
Ja staram się łagodzić te konflikty. Nie możemy w obecnej sytuacji pozwolić sobie na wojenki, nie możemy sobie skakać do oczu bo to odbywa się ze szkodą dla naszej gminy. Mamy poważne sprawy do rozwiązania, mamy kryzys i na tym powinniśmy się skupić jako rajcowie. Bez względu na to czy będę członkiem prezydium, czy też nie to zapewniam, że jako radny będę zawsze informował mieszkańców o tym, co się dzieje w naszej gminie. Nawet jeśli będą to złe informacje. Mnie nie można kupić. Mnie interesuje dobro naszej gminy, a nie zaspokajanie prywatnych interesów. Jesteśmy po to, aby służyć społeczeństwu i pamiętajmy o tym. Na pewno nie ulegnę wpływom kilku wichrzycieli, którym zależy jedynie na uprawianiu prywatnych wojenek.
Zrobiliśmy naprawdę dużo dobrego dla Radzymina. My, radni i wiceburmistrz skupieni w komitecie Centrum Samorządowe Nasza Gmina. Gdy obejmowaliśmy pierwszą kadencję budżet liczył po stronie dochodów 19 milionów, teraz ma 60 milionów. Mówię to, bo najwyraźniej niektórzy już o tym zapomnieli.
Nie rozumiem dlaczego paru ludzi, którzy myślą dobrze w pewnym momencie odrywają się od ziemi i zaczynają zachowywać się jak w cyrku. Raz jeszcze powtarzam, Rada Miejska to nie jest cyrk. Mamy zająć się poważnymi sprawami, które nam powierzono, a nie skakać sobie do oczu.
Niepokoi mnie, że grupa tych samych ludzi ciągle czyni jakieś podjazdy. Mam nadzieję, że to nie potrwa długo, że w końcu zwycięży mądrość.
Miejmy nadzieję, że tak się stanie.
Dziękuję za rozmowę.
(Rafał S. Lewandowski)