Kozła ofiarnego szukanie, czyli władza obrywa za biogazwonię, której jeszcze nie ma (20.12.2011)
„Bójmy się wójta!” – padły krzyki podczas konsultacji społecznych w gminie Winnica ze strony mieszkańców Domosławia. Dalsza część dyskusji przebiegała w obecności policji. Biogazownia w Domosławiu coraz bardziej podgrzewa i tak już gorącą atmosferę wokół projektu w gminie Winnica. Niesłusznie dosyć w całym zamieszaniu społeczeństwo szuka kozła ofiarnego – czyżby miał nim zostać wójt?
Czy na tej mapie pojawi sie Domosław? – Mieszkańcy jeszcze nie zdecydowali
W poniedziałek, 12 grudnia w Urzędzie Gminy Winnica odbyło się kolejne już spotkanie mieszkańców z władzami gminy, inwestorem oraz przedstawicielami instytucji przygotowujących ekspertyzy. Mieszkańcy nie mówią, że są przeciwni biogazowni, ale też nie wyrazili nadal na nią zgody. Wątpliwości jest wiele a jedna konkretna – nie chcą by w ich sąsiedztwie powtórzyła się historia podobna do liszkowskiej biogazowni, która jako jedna z największych w kraju właśnie jest zamykana. Dodatkowo okoliczni mieszkańcy Liszkowa uskarżają się na odór, którego też obawiają się w okolicy Winnicy. Inwestorzy jednak tłumaczą, że w Liszkowie zostało popełnione wiele błędów, które nie zostaną powtórzone w Domosławiu.
Sporna inwestycja polegająca na budowie biogazowni rolniczej o mocy 1,6MW w miejscowości Domosław jest obecnie na etapie uzyskiwania tzw. decyzji środowiskowej. Biogazownia planuje wykorzystywać szeroki zakres substratów, m.in. serwatkę, kiszonkę z kukurydzy, gnojowice, tłuszcze czy niewielkie ilości tzw. odpadów poubojowych kat. III. W ciągu roku stanowiłyby one ok. 60 000 ton surowców. Wyprodukowany biogaz będzie spalany w jednostce kogeneracyjnej. Inwestorem jest warszawska spółka Biogazownia Winnica Sp. z o.o.
Biogazownia w Domosławiu w ciąż budzi wiele kontrowersji wśród mieszkańców, mimo że omawiana jest od wiosny. 5 grudnia odbyło się spotkanie z mieszkańcami Domosławia, o którym informowaliśmy w poprzednim wydaniu Kuriera W. Ostatnie spotkanie – 12 grudnia było przykładem troski mieszkańców o ewentualny wpływ biogazowni na środowisko. Mieszkańców interesowało między innymi dostarczanie substratu do biogazowni z Zakładów Mleczarskich, które mają być jednym z dostawców. Inwestor wyjaśnił, iż będzie on przesyłany rurociągiem, a nie transportowany, co nie będzie miło wpływu na roznoszący się nieprzyjemny zapach. Rurociąg natomiast nie będzie przebiegał przez tereny prywatne rolników. Ma przebiegać od biogazowni, drogą powiatową należącą do Zarządu Dróg Powiatowych oraz terenem Zakładów Mleczarskich.
Dyskusja jednak budziła emocje. Nie obyło się bez krzyków i zamieszania. Po słowach „Bójmy się wójta!”, „Głosujmy odwołanie wójta!”, adresat krzyków opuścił salę, jednak po chwili wrócił. Po co wyszedł wójt Aleksander Piątkowski? Wezwał policję, by ta pilnowała porządku podczas spotkania. Padł nawet zarzut z sali, jako by wójtowi miało zależeć na biogazowni, bo ma w tym „jakiś” interes. Porzekadło mówi, że jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o… pieniądze.
Skąd jednak zarzut pod kątem nieskorumpowanego, a stanowczego wójta Aleksandra Piątkowskiego, jakoby miał czerpać korzyści z powstania biogazowni? O to już należałoby zapytać samych sprawców całego zamieszania, czy też pomówień pod adresem wójta. Wójta – który przez cały okres trwania negocjacji ws. biogazowni o wszystkich postępach prac i przygotowywanych dokumentów oraz ekspertyz informuje na bieżąco na stronie internetowej gminy. Wójta – który wszelkie spotkania w sprawie biogazowni upublicznia, nagrywając je i również w całości umieszczając na wspomnianej stronie internetowej. Najwidoczniej niezadowolone, czy też nadal niezdecydowane społeczeństwo Domosławia w obawie o negatywne skutki biogazowni w ich okolicy już na zapas szuka kozła ofiarnego. Kogoś bowiem, ewentualnie, jeśli biogazownia będzie utrudniała życie w okolicy, będzie trzeba obarczyć winą. Kogo jednak najłatwiej? – Tych co na „świeczniku”…
Referendum mogłoby być rozwiązaniem w kontrowersyjnej sprawie, jednak by mogło się odbyć musi zostać zgłoszony formalny wniosek, a takiego jeszcze nie ma. Inną sprawą są koszty, które gmina na jego przeprowadzenie będzie zmuszona ponieść.
Zapowiadana wycieczka na tereny funkcjonującej już biogazowni może da odpowiedź na wciąż nurtujące mieszkańców gminy Winnica pytania.
Bernadeta Hamowska