Witold Zadroga nie jest kłamcą lustracyjnym (08.11.2011)
Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł 28 października, że Witold Zadroga – były prezes Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Ostrowi Mazowieckiej, nie skłamał w swoim oświadczeniu lustracyjnym.
Wielokrotnie w ostatnich latach pisaliśmy na naszych łamach o sprawie Witolda Zadrogi, któremu prokurator Oddziałowego Biura Lustracyjnego zarzucił kłamstwo lustracyjne. W oświadczeniu z 4 grudnia 2007 roku Witold Zadroga napisał, że nie pracował, ani nie współpracował z kontrwywiadem wojskowym PRL w okresie kiedy był podchorążym w dęblińskiej Wyższej Oficerskiej Szkole Wojsk Lotniczych. W udzielonym nam wówczas obszernym wywiadzie, były prezes ZGKiM opowiedział w jaki sposób został zmuszony przez oficera kontrwywiadu do podpisania zgody na współpracę i jak, nie widząc innego wyjścia z sytuacji, już następnego dnia znalazł się w szpitalu, symulując nawrót choroby wrzodowej. Po opuszczeniu szpitala, uznano go za niezdolnego do służby w lotnictwie i w konsekwencji zwolniono z wojska. Jak wówczas mówił, było to jedyne rozwiązanie, aby wydostać się spod „opieki” oficera kontrwywiadu, który szantażem wymusił na nim podpisanie zgody na współpracę. W okresie gdy Zadroga przebywał w szpitalu, ten sam oficer „pracowicie” uzupełniał jego teczkę o nieprawdziwe raporty z rzekomej działalności nowo pozyskanego tajnego współpracownika. Po jakimś czasie raporty te WSW zniszczyło, ale pozostawiło w archiwum jego teczkę personalną. I to wystarczyło, aby nazwisko Zadrogi pojawiło się na stronie internetowej IPN-u, jako tajnego współpracownika służb wywiadowczych PRL. A to oznaczałoby, że w oświadczeniu lustracyjnym napisał on nieprawdę. W tej sytuacji sprawa znalazła się w sądzie. Sąd I instancji wydał we wrześniu 2009 roku orzeczenie stwierdzające, że oświadczenie lustracyjne było niezgodne z prawdą. W rok później Sąd Apelacyjny, do którego odwołał się Zadroga, uchylił wspomniany wyrok, wykazując ponadto szereg poważnych uchybień, zarówno w kwestii zgromadzonych dowodów, jak i ich interpretacji oraz skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia. Finał nastąpił 28 października br. przed Sądem Okręgowym Warszawa-Praga. Zespół sędziowski pod przewodnictwem Barbary Piwnik po ponownym rozpatrzeniu sprawy, wydał orzeczenie, że Witold Zadroga złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne. W obszernym uzasadnieniu czytamy między innymi, że samo podpisanie deklaracji o współpracy nie musi wcale jej oznaczać. Aby można było mówić o współpracy, muszą być spełnione następujące warunki: kontakty z organami bezpieczeństwa i przekazywanie im informacji, musi być ona świadoma i tajna, musi się wiązać z operacyjnym zdobywaniem informacji i nie może ograniczać się do samej deklaracji woli, lecz materializować w świadomie podejmowanych, konkretnych działaniach. Tymczasem nie ma żadnych w pełni przekonywujących dowodów na to, aby po podpisaniu deklaracji Witold Zadroga podjął jakiekolwiek działania w celu urzeczywistnienia współpracy. Sąd wskazał również, że bezkrytyczne przyjmowanie zapisów czynionych przez dawnych oficerów kontrwywiadu w dokumentach związanych z pozyskiwaniem współpracowników, nie jest właściwe, gdyż zawierają one często nieprawdę, co zresztą zostało udowodnione w trakcie przewodu sądowego. W ostatecznej konkluzji Sąd Okręgowy stwierdza, że zgromadzone dowody dają podstawę do stwierdzenia, że Witold Zadroga złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne. Tym samym oznacza to ni mniej, ni więcej, że nie współpracował ze służbami kontrwywiadowczymi PRL.
Już wkrótce zamieścimy na naszych łamach rozmowę z Witoldem Zadrogą.
AM