Od 9 marca jesteśmy smutnymi świadkami wydarzeń w Legionowie. Tego dnia, ok. godz. 14.00 ekipa „kryminalnych” z Komendy Powiatowej Policji w Legionowie namierzyła na tyłach siedziby Urzędu Skarbowego młodych mieszkańców miasta, których podejrzewali o handel i posiadanie narkotyków. Szybka interwencja skończyła się śmiercią jednego z nich, 19-letniego Rafała K.
Jak nieoficjalnie wiemy, jego kolega skazany i z elektroniczną obrożą systemu monitoringu, które miał zawiniątko z 1g marychuany , przekazał w ręce Rafała. K. Ten podczas próby zatrzymania, „spanikował” i obawiając się zatrzymania z narkotykami, usiłował owo zawiniątko połknąć, co skończyło się zakrzsztuszeniem i śmiercią potwierdzają to oficjalne wyniki sekcji zwłok, które poznaliśmy w miniony czwartek. Te wydarzenia doprowadziły do dwóch „zadym”- w niedzielę 15 i poniedziałek 16 marca przed siedzibą KP Policji. Poszły w ruch kamienie. Wieczorem blisko 800 osobowy tłum starł się z policją. Ściągneli posiłki z Warszawy. Także armatkę wodną. W Legionowie nie jest spokojnie od 2 tygodni. Według policji śmierć 19-letniego Rafała- przystojnego młodzieńca, jest wypadkiem. I na pewno nie spowodowali jej „kryminalni”, którzy próbowali ratować chłopaka do czasu przyjazdu pogotowia ratunkowego, które przybyło po 20 minutach od zajścia. Według rodziny i przyjaciół Rafała, za jego śmierć odpowiadają policjanci. Miasto jest podzielone w osądach. W minioną niedzielę rodzina- ojczym Piotr Kraśnicki- , znajomi i bliscy Rafała zorganizowali Marsz Milczenia, by uczcić jego pamięć. W organizacji marszu pomogły miejscowe władze. Dwaj prezydenci miasta Roman Smogorzewski i Piotr Zadrożny brali w nim udział. Jak do tego doszło? Oto próba analizy i wyjaśnienia.
Policyjne miasto
Legionowo jest młodym miastem. Nie może szczycić się wiekowymi tradycjami. Miasto zawsze związane było ze służbami mundurowymi. U jego zarania hrabia August Potocki pod koniec XIX w. założył na terenach obecnego miasta letnisko. Stacjonowały w nim wojska carskie- pozostałością po nich jest przywrócone do świetności kasyno wojskowe, które dziś jest filią Miejskiego Muzeum na Piaskach. Wraz z odzyskaniem niepodległości w 1918 roku do Legionowa wkracza polskie wojsko. Niedługo po tym miasto otrzymuje nazwę Legionowo, na cześć wojsk pod wodzą Józefa Piłsudskiego. Osada – bo Legionowo miastem wszak nie było- rośnie w siłę i rozkwitała za sprawą wojska- Centrum balonowego zwane aerologicznym, Instytutem Meteorologicznym i wojskom, które ulokowały się pocarskich koszarach. Wojna to piękna karta w dziejach miasta. To tu działał prężnie ruch oporu, to w Legionowie toczyły się walki powstania warszawskiego. Wraz z nastaniem „nowej, stalinowskiej Polski” miasto nie straciło wojskowego charakteru. W po carskim garnizonie przez blisko 50 lat stacjonowało LWP. To tu siedzibę mieli „Kościuszkowcy”. Za torami w latach PRL-u wyrosło miasteczko wojskowe, ulokowała się najważniejsza milicyjna i SB-cka szkoła. Wszystko tak trwało do rok1990, kiedy nastała w Polsce transformacja i PRL stała się Rzeczpospolitą. Przez kilkadziesiąt lat, poczynając od 1945 roku, miasto było podzielone. Mundurowi żyli w swoim świecie- dość zamkniętym. Mieli własną infrastrukturę niezależną od miasta. Tu na wojskowym i policyjnym osiedlu były sklepy „za żółtymi firankami”. Tu były kasyna i konsumy. Tu były resortowe przedszkola, domy i kwatery. To było „miasto w mieście”. Dobre czasy części miasta „za torami” zakończyły się w 1990r. Milicja stała się policją, SB-cję rozwiązano. Poważani funkcjonariusze stali się bezrobotnymi. Zaczęła doskwierać bieda. 40-50-tych letni mężczyźni znaleźli się na marginesie życia. Nie mieli perspektyw, w domach zaczęło brakować wszystkiego przy licznym potomstwie. Nieco lepiej miała się armia, która w miarę normalnie tu funkcjonowała do wczesnych lat 90-tych. Ale i status wojaków podupadał. Armia kurczyła się, pobory były coraz mniej liczne. Aż wymaszerowała na początku roku 2000 z Legionowa na dobre. W mieście zostali wojskowi emeryci z podobnymi problemami jak byli milicjanci. I tak problem społecznościowo- socjologiczny narastał. „Zatorze” przez czas jakiś stało się dzielnicą wykluczoną i spauperyzowaną. Frustracja narastało. Przez całe lata 90-te dzieci byłych milicjantów i wojaków dorastały, wcale nie w cieplarnianych warunkach. Szybko przygarnęła ich lokalna subkultura. Byli bez dobrego wykształcenia/ nie uogólniam/ , bez pracy, pieniędzy i perspektyw. Za torami przestało być bezpiecznie. No i poszło jak z płatka: powstawały gangi, grupy przestępcze. Wszyscy o tym wiedzieli, ale nie wielu reagowało. Podobna sytuacja wytworzyła się na osiedlu „Kozłówka” która w latach 90. Stała się „slumsem” miasta. To fakt, poddana została rewitalizacji i obecnie w niczym nie przypomina dawnego widoku z lat 90. Także wielkie legionowskie osiedla: Jagiellońska, Sobieskiego, Osiedle Młodych nie uniknęły degradacji społecznej. To osiedla młode, z lat 70-tych i późnych 80-tych. To tu mieszkania dostała klasa robotnicza pracująca w miejscowej Fabryce Domów, W warszawskiej FSO, i innych wielkich „zakładach pracy”. Transformacja doprowadziła do likwidacji owych miejsc pracy. Dumni pracownicy, mający na utrzymaniu dorastające pociechy, mieszkania , a często i starszych rodziców popadli w ubóstwo. Dorastająca młodzież wymknęła się spod kontroli. Nie mają wykształcenia, nie mogą konkurować w obecnych czasach. Zaczęło plenić się pijaństwo, narkomania i patologiczny styl życia. I też wszyscy o tym wiedzieli, tylko niewielu coś z tym problemem próbowało robić. I tak dobrnęliśmy do czasów obecnych.
Legionowo 2000- 2015
Ostatnie 15-lecie to kres dynamicznego rozwoju miasta. Po wejściu do UE budowano drogi, brukowano chodniki. Rosła miejska infrastruktura. Wizualnie Legionowo odżyło. Wybudowana naprawdę ładny i funkcjonalny Ratusz. Rynek Miejski zyskał charakter, ul. Piłsudskiego przestała być miejskim zadupiem. Wybudowano Arenę. Urządzano igrce dla ludu z byle błahego powodu- festynów było bez liku. Często serwowano darmową wyżerkę, po którą ustawiały się nieziemskie tłumy. Dzięki takim festynom władza bez trudu wygrywała wybory. Było swojsko, rodzinnie i miło. Lud się bawił, a władza robiła swoje, tzn. plotła swoje interesy. Miasto się budowało. W ciągu ostatnich kilku lat powstała okazała- i jak sądzę, już zbyt okazała- sieć super marketów i innych handlowych przybytków. Tabuny emerytów biegają „za promocjami” między jednym a drugim i trzecim dyskontem. Władze się cieszyły. Cieszyły się chyba do ostatnich zadym, bo nagle okazało się, iż miasto promowane jako „Miasto ludzi przebojowych, przedsiębiorczych, pozytywnie myślących, zawsze zadowolonych i młodych, i zawsze „pozytywnie na władzę oddających w wyborach głosy” okazało się być niczym innym, jak propagandowo-marketingową wydmuszką. Raptem okazało się, iż miasto jest podzielone. Na „Nas” i „Onych”- tych z blokowisk, z Kozłówki, Batorego, Os. Młodych. Na tych zadowolonych, mających dzieci, zacne rodziny, godziwą pracę i na tych bez pracy, perspektyw, uczestników subkultur wszelakich. Tych „mniej grzecznych” , ćpających, pijących, handlujących narkotykami, którzy podczas zadym ujawnili swoją moc. Za sprawą policyjnej interwencji- prawnie uzasadnionej i słusznej- miasto się podzieliło. „Normalsi” popierają policję i jej działania. Jest tez jednak grupa „owych normalsów”, która straciła do policji zaufanie. Dziś w Legionowie Policjanci mają trudne zadanie. Nie są lubiani. W sumie lubiani być nie muszą- taka ich praca. Ale nie są też szanowani i nie są otaczani takim szacunkiem, jakim winni być otaczani, by ich praca była skuteczna. Nie piszę tu o nastawieniu młodych osób z osiedlowych subkultur, którzy zawsze policję częstowali grubymi epitetami. Okazało się, że w pogoni za nowoczesnością, europejskością, w takt sukcesów inwestycyjnych i sukcesów władzy miasto bardzo niebezpiecznie się podzieliło. Na trzy w sumie obozy: obojętnych, wrogów władzy i policji, i na środowisko policję i władzę bezwzględnie popierających. Kto za to odpowiada? Najprościej jest rzec, iż władza. Ale gdzież było wychowanie w rodzinach? Gdzież wychowanie w szkołach?, Gdzież wychowanie w kościołach? Wszyscy dużo mają na sumieniu. Władza, bo w swoją genialność i się nadludzką uwierzyła. Szkoły już tylko słabo uczą i nie wychowują. O edukacji „kościelnej” podczas normalnego życia parafialnego i katechetycznego trudno mówić. Jesteśmy grzeszni, grzeszymy i mało się tym w sumie przejmujemy. Tu jest słabość struktur duchowych. Na katechezy i do kościoła same poczciwe „niewinne aniołki” nie uczęszczają. A „diabełkami” nikt zajmować się nie chce. I taką to elipsą, przypominającą przeszłość, dotarliśmy do dnia dzisiejszego.
Media szukały zadymy
O wczesnych godzin porannych w minioną niedzielę, wszystkie ogólnopolskie telewizje na swoich paskach info donosiły: dziś w Legionowie o 14.00 odbędzie się Marsz pamięci Rafała K., który zmarł w wyniku policyjnej próby zatrzymania. To była nie tyle informacja, co zaproszenie na, być może, kolejną „zadymę” w Legionowie. Media się nakręcały z powodów oczywistych- które znam jako wieloletni wydawca i dziennikarz redakcji info medium ogólnopolskiego. W niedzielę od południa często jest – mówiąc dziennikarskim żargonem, plaża i cokolwiek jest dobre by bez trudu antenę wypełnić. Nie zdziwiły mnie zatem te medialne nawoływania. Kilka dni wcześniej, po zamieszkach, starosta Jan Grabiec zwołał w dniu 18 marca Zespół Zarządzania Kryzysowego. Uczestniczyli w nim przedstawiciele miasta, Prokuratury, Policji, Państwowej Straży Pożarnej, Straży Miejskiej, Ratownictwa Medycznego i Pomocy Społecznej. Podczas spotkania omówione zostały wydarzenia, do jakich doszło pod Komendą Powiatową Policji w Legionowie 15 i 16 marca . Uczestnicy ocenili również obecny stan bezpieczeństwa na terenie powiatu. Poszczególne służby wymieniły informacje, które w przyszłości mają usprawnić ich działania w podobnych sytuacjach. Policja zapewniła, że podejmie niezbędne kroki w celu utrzymania porządku w mieście. Uczestnicy spotkania zwracali uwagę na rozbieżności stron w interpretacji wydarzeń stąd pomysł zorganizowania otwartej debaty na temat bezpieczeństwa w powiecie legionowskim. W trakcie takiej dyskusji mieszkańcy mieliby możliwość wyartykułowania swoich opinii oraz przedstawienia propozycji zmian. Już dziś wiemy, że taka debata odbędzie się w najbliższą środę, 25marca o godz. 19.00 w legionowskim Ratuszu. Udział zapowiedzieli Wojewoda Jacek Kozłowski, szefowie Policji Stołecznej i legionowskiej, samorządowcy, władze miasta i powiatu. Przybędą także organizatorzy niedzielnego marszu. Podczas spotkania Sztabu Kryzysowego uzgodniono, iż władze miejskie pomogą rodzinie śp. Rafała w organizacji niedzielnego marszu. Bezpieczeństwo miała zapewnić Straż Miejska. I tak było. Było bezpiecznie. Od godzin południowych Legionowo stało się znów policyjnym miastem. Po ulicach krążyły „cywilne” samochody pełne umundurowanych policjantów . Oficjalne radiowozy trzymały się na uboczu, by chyba po prostu nie drażnić i nie dawać powodów do scysji. Ale tylu patroli policyjnych w mieście, jak w minioną niedzielę nigdy w Legionowie nie widziałem. Ale wróćmy do samego marszu. Około godziny 14.00 do Legionowa zjechały się liczne ekipy telewizyjne. Sama TVP sprowadziła 2 wozy satelitarne i kilka zespołów reporterskich. Nie gorszy był Polsat. TVN wystawił 2 ekipy, a Superstacja zaledwie jedną. Przybyła też dziarska reporterka z ul. Myśliwieckiej, z RdC. Wszyscy czekali na zadymę i „newsa”. A newska nie było. Tuż po g. 14.00 na miejscu zgromadzenia na parkingu za Urzędem Skarbowym zgromadziło się kilkadziesiąt- może 50 osób. Medialne ekipy otoczył kamerami i mikrofonami ojczyma zmarłego chłopaka. Ten z jego portretem w dłoniach zaczął blisko 40-minutową przemowę prezentując wszystkim dobrze już znane stanowisko: za śmierć Rafała odpowiada policja, Policja mataczy, ściga niewinnych ludzi. Dziennikarze głównych telewizorni wszystko to nagrywali. A zgromadzenie uczestników marszu rosło niemrawo w siłę. Gdy zakończyły się wywiady- a miał to być marsz ciszy- w pochód na Rynek miejski wyruszyła grupa licząca ok. 150 do 200 osób. Jak powiedział mi jeden z miejskich urzędników- głównie przedstawicieli środowisk „ z wykluczenia społecznego, kochających zioło”. Po kilkunastu minutach grupa dotarła na Rynek. Tu ks. z pobliskiej Parafii Wojskowej odmówił krótką modlitwę, w której wzięli udział obaj prezydenci miasta. Było wyjątkowo spokojnie. Bez krzyków, śpiewów. Była cisza.
Co dalej?
Wypada mieć nadzieję, że emocje opadną i nic złego w Legionowie się nie stanie. Na razie sytuacja się waży. Na płotach i ulicach miasta już pojawiły się napisy i banery nawołujące do „palenia zniczy i komisariatów” i zacytuję z wykropkowaniem „j….a Policji. Podczas wczorajszego zgromadzenia na parkingu przed US usłyszałem wymianę zdań pomiędzy dwoma młodymi ludźmi ustrojonymi w dresy i kaptury, którzy opowiadali, że organizują akcję polegającą na umieszczaniu podobnych napisów w formie graffiti na murach legionowskich domów, bloków i innych budynków. Jeśli tak się stanie, to policja z mocy prawa będzie musiała zająć się ściganiem ich autorów. Wielka nadzieja we środowym spotkaniu. Oto, co sadzi o niej starosta Jan Grabiec: -„Mam nadzieję, że to będzie taka prawdziwa debata, w której będziemy rozmawiać o realnych problemach. Musimy znaleźć sposób, aby skomunikować się z młodymi ludźmi, żeby zrozumieć ich potrzeby i odpowiedzieć na ich oczekiwania. Takie zadanie stoi przed władzami samorządowymi i chcemy je podjąć”. Podobne nadzieje ma prezydent Legionowa Roman Smogorzewski:- „– Mam nadzieję, że podczas debaty uda się zdiagnozować, co najbardziej boli, szczególne młode pokolenie, w relacjach z policją, co można byłoby i co należałoby zrobić, aby ta relacja była lepsza. Dzisiaj chodząc po ulicach i rozmawiając z mieszkańcami Legionowa wyczuwa się dużą nieufność, do tej pory policja była jednym z organów zaufania publicznego, dzisiaj ta sytuacja zaufanie naruszyła. Legionowo to jedno z bezpieczniejszych miast w Polsce, zależy nam, aby ten tragiczny wypadek nie zmienił poczucia bezpieczeństwa mieszkańców ani opinii o naszym mieście”. Oby tak się stało. Tylko, by tak się stało, w owej debacie winien uczestniczyć solidnie przygotowany zespół psychologów obeznany z zarządzaniem sytuacjami kryzysowymi. I powinno być to pierwsze spotkanie z całej serii spotkań, dające nadzieje na nowe pomysły i działania władz.
rc