Konia z rzędem temu, kto w minioną środę, 4 marca o godzinie 18:00 kiedy rozpoczynała się zwołana w trybie nadzwyczajnym szósta sesja Rady Miejskiej w Wołominie, byłby w stanie z pełnym przekonaniem powiedzieć, jak się ona zakończy. A tymczasem…
Marta Maliszewska nowa skarbnik gminy
Na początku obrad wiele wskazywało, że będą one długie i burzliwe, przez co trudno było zawyrokować nad ostatecznym wynikiem głosowania nad dwoma znajdującymi się w porządku obrad projektami.
(Przypomnijmy, że były to projekty uchwał zgłoszone na sesję w dniu 26 lutego przez burmistrz Elżbietę Radwan, które wówczas przy sprzeciwie większości radnych nie weszły do porządku obrad. Jedna dotyczyła odwołania wieloletniej skarbnik Gminy Wołomin Anety Grabowskiej, druga zaś powołania nowej skarbnik, którą miała zostać Marta Maliszewska). Mając zatem na uwadze wydarzenia z sesji sprzed raptem sześciu dni, jak też nieobecność pani burmistrz na obradach zwołanych w trybie nadzwyczajnym i na dodatek na jej prośbę – o czym poinformował przewodniczący Leszek Czarzasty, można było się spodziewać, że sprawa tak łatwo załatwiona nie zostanie. Tym bardziej, że od samego początku wyczuwało się zdecydowanie napiętą atmosferę, szczególnie na linii wiceburmistrzowie Edyta Zbieć i Sylwester Jagodziński – Rada Miejska.
Pierwsze utarczki słowne rozpoczęły się tuż po wyjaśnieniach wiceburmistrzów na temat dramatycznej sytuacji jaka zaistniała, a w jakiej samorząd wołomiński nigdy dotąd się nie znalazł. Podobnie jak na sesji kilka dni wcześniej pojawiło się widmo całkowitego paraliżu pracy urzędu. Tym bardziej, że jak poinformowała wiceburmistrz Edyta Zbieć. – Pani skarbnik Grabowska, która 23 lutego złożyła wypowiedzenie, w piątek (27 lutego) o godzinie 14:00 cofnęła pełnomocnictwa swemu zastępcy pani Bożenie Wielgolaskiej. Tymczasem do jutra (5 marca) trzeba zapłacić ZUS za wszystkich pracowników zarówno Urzędu Miejskiego jak też podległych mu jednostek. Z kolei brak uiszczenia opłat oznacza dotkliwe, kilkusetzłotowe kary finansowe za każdy dzień zwłoki – informowała wiceburmistrz apelując o przyjęcie rezygnacji i powołanie nowej pani skarbnik. I tak od słowa do słowa wywiązała się długa dyskusja obnażająca (jak się wydawało) ogromne wątpliwości, co do podjęcia uchwał znacznej części radnych. Nad zawiłością sytuacji dyskutowano między sobą oraz z radcą prawnym magistratu, od czasu do czasu też polemizując z każdą wypowiedzią wiceburmistrza Jagodzińskiego. Mniej więcej po półgodzinnych dyskursach nad paraliżem urzędu, faktycznymi mocami burmistrza i mrocznymi kulisami odejścia pani skarbnik, podjęto kolejny dramatyczny wątek prawnych aspektów sytuacji nagłej śmierci skarbnika. Ponurą atmosferę rozwiał dopiero apel Andrzeja Żelezika o mądre głosowanie, a także wniosek radnego Adama Beredy, za sprawą którego wywołano z sali, zapraszając do zajęcia miejsca za stołem obrad, kandydatkę na nowego skarbnika panią Maliszewską. To wydarzenie zmieniło nieco tor dyskusji – radni postanowili dowiedzieć się czegoś więcej o kwalifikacjach kandydatki, a prym w tym względzie wiódł radny Dominik Kozaczka, który potencjalną panią skarbnik wciąż zasypywał gradem pytań i co najgorsze, wciąż wydawał się być niezbyt przekonanym.
Dyskusja trwała niemal już półtorej godziny, gdy wreszcie radny Bereda postawił wniosek formalny o pięć minut przerwy. Gdy obrady wznowiono, atmosfera na sali panowała już zgoła inna. Jeszcze przed głosowaniem radny Dominik Kozaczka zdążył już pogratulować nowej pani skarbnik, za co skarcił go radny Górski. W końcu 21 radnych przystąpiło do głosowań. Za podjęciem obydwu uchwał opowiedziało się 7 radnych, a 14 wstrzymało się od głosu. (Tu ciekawostka, obok radnych PiS był to też radny… Kozaczka).Pani Marta Maliszewska wybrana została nowym skarbnikiem gminy.
Nie pozostaje nic innego, jak tylko serdecznie Pani pogratulować. A potem jeszcze spróbować zrozumieć… tego Pana, co wątpił długo, ale czy potrzebnie? Wszak stara prawda głosi, że nic bardziej nie boli ponad czas stracony. /Rafał S. Lewandowski/