4 listopada 2024 r. w Wyszkowskim Ośrodku Kultury Hutnik odbyło się spotkanie z panem Jarosławem Wróblewskim, pracownikiem Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL w Warszawie przy ulicy Rakowieckiej 37.
Podczas prelekcji skierowanej głównie do młodych ludzi, ponieważ brali w niej udział uczniowie klas siódmych i ósmych szkół podstawowych gminy Wyszków, została przybliżona postać Rotmistrza Witolda Pileckiego, jako bohatera na nasze czasy. Prelegent Jarosław Wróblewski podkreślił, iż Witold Pilecki przede wszystkim był dobrym człowiekiem, który w sercu nosił bliźniego i umiłowaną Ojczyznę. Uczniowie dowiedzieli się o heroicznym, pełnym poświęceń życiorysie niezłomnego bohatera, który stał się „wzorem do naśladowania w dzisiejszym świecie bez wartości”.
Losy Witolda Pileckiego są nierozerwalnie związane z losami naszej Ojczyzny. W latach 1915- 1919 bronił jej wolności, jako harcerz, w 1920 roku podczas wojny polsko- bolszewickiej, jako żołnierz, podczas II wojny światowej walczył w szeregach podziemnej Armii Krajowej, następnie był ochotnikiem do Auschwitz (niemiecki obóz koncentracyjny), by donieść światu o zbrodniach niemieckich dokonywanych na ludności cywilnej. Po ucieczce
z obozu koncentracyjnego w roku 1944 walczył w Powstaniu Warszawskim, by w końcu, za to całe poświęcenie spotkało go cierpienie, ból, upokorzenie i śmierć w stalinowskim więzieniu. Jak pisał Witold Pilecki w liście z więzienia,
obóz był igraszką, w porównaniu ze stalinowską katownią.
Wolność, godność, prawda, zwykła ludzka przyzwoitość – z tymi wartościami Rotmistrz szedł przez życie. W pożegnalnym liście z więzienia tak napisał do swoich dzieci: „Kochajcie ojczystą ziemię. Kochajcie świętą wiarę i tradycje własnego narodu. Wyrośnijcie na ludzi honoru, zawsze wierni uznanym przez siebie najwyższym wartościom, którym trzeba służyć całym swoim życiem”. Dzisiaj zawdzięczamy wolną Polskę takim niezłomnym bohaterom, jakim był Rotmistrz Witold Pilecki.
Spotkanie zorganizował Wydział Edukacji i Spraw Społecznych Gminy Wyszków.
/oprac. oraz foto Justyna Tchórzewska/
