Z pewnym zafascynowaniem obserwujemy w Wyszkowie od ponad roku problemy z zainstalowaniem na placu miejskim napisu „WYSZKÓW”. Jednak udało się i jest – ledowy, z poprawkami i wzmocnieniem, ale wygląda na to, że „wkurza“ część wyszkowskiego społeczeństwa.
Do nieudanych działań promocyjnych wyszkowska władza z burmistrzem Grzegorzem Nowosielskim na czele, zdążyła nas przyzwyczaić. Przez dekady piastowania urzędu burmistrza Wyszkowa różne akcje się zadziały, ale tak rozrywkowej wpadki jeszcze nie było. Mamy mówiąc po ludowemu „na podorędziu” fajny slogan: Tam, gdzie miał być ratusz postawili nam witacz. Zgubili jednak pierwszy człon Napisu „WITAMY W…”. A wspominając o popularnych na wjazdach do Wyszkowa napisach tzw. witaczach, to okazuje się, że tak chwalona przed laty akcja ich stawiania, też kończy się zabawnie. Część z nich niedługo nie tylko zarośnie trawą, ale schowa się w przydrożnych krzakach. Na poprawienie wyglądu brak środków na remont? Czyżby miastu zabrakło pieniędzy? Po informacjach z Urzędu o kosztach tego Napisu „WYSZKÓW”, na forach internauci oburzają się, że nowe promocyjne cudo z placu miejskiego kosztowało blisko 157 tys. 500 zł. Twierdzą, że brakuje na inne potrzeby.
Zgodzić się należy, że Napis (specjalnie pisany z dużej litery) ma swoje mankamenty: trochę jest za mały, w dzień widać tylko dwie litery (W…..W), koszmarne mazaje (,,kurpiowskie”?) powodują oczopląs, dziwnie został ustawiony, itd. W nocy, co prawda 7 liter się świeci, ale jakieś one toporne, bez lekkości i finezji. Po przemyśleniu można znaleźć dobrą stronę Napisu. Burmistrz, Wydział Promocji i Radni wspierający inicjatywę chcieli dobrze. Ustawili świecący napis Wyszków dla nowych mieszkańców okolicznych bloków, którzy po pracy wracają późno i gdy spojrzą przez okna, wiedzą gdzie mieszkają! Po głębszym namyśle trzeba zauważyć, że lokalizacja Napisu też jest jakaś nieudana. Najbardziej odpowiednim miejscem jest wyszkowska skarpa nad Bugiem: wszyscy widzą i się świeci. Szczególnie to ważne po 24:00 w Wyszkowie, gdy ulica Warszawska tonie w ciemnościach. Byłby to taki blask bijący w oczy!!! Jednak nie spodziewajmy się tego, bo wyszkowska władza nie lubi ani rzeki Bug, ani skarpy nadbużańskiej.
/Janina Czerwińska/