Wołomin był zawsze patriotyczny i myślę, że jeszcze wiele ciekawych pomysłów uda nam się zrealizować we współpracy z mieszkańcami… (26.08.2014)
którym rozmawiamy na temat tegorocznych uroczystości patriotycznych (nie tylko w Ossowie).
„KW” Panie Burmistrzu, czy to prawda, że tę wspaniałą uroczystość, jaką był „American Day” w Ossowie przygotowywaliście już od roku?
Ryszard Madziar: Tak, już po ubiegłorocznych uroczystościach sierpniowych, podczas których pamiątkową tablicą uhonorowaliśmy naród węgierski za pomoc okazaną w roku 1920, od razu pomyśleliśmy o Amerykanach, w szczególności o młodych lotnikach amerykańskich, którzy w latach 1919 – 1920 bezinteresownie i na ochotnika pomagali naszemu narodowi w walkach z sowietami.
Bo tak naprawdę i Węgrzy i Amerykanie to piękna karta historii wojny 1920 roku, która wciąż pozostaje mało znana. My w Ossowie staramy się przypominać społeczeństwu te mało znane, ale istotne fakty związane z wojną polsko-bolszewicką.
Wołominiacy zawsze byli patriotycznie nastawieni – ocenia burmistrz Ryszard Madziar
Niektórzy z bohaterskich lotników amerykańskich, którzy ochotniczo wsparli nas w wojnie z sowietami pozostali już na zawsze na ziemi polskiej. Miałem okazję być na cmentarzu łyczakowskim we Lwowie, gdzie znajdują się ich mogiły i pomnik. Wtedy pomyślałem, że warto byłoby ich upamiętnić również w Ossowie, miejscu, które stało się symbolem zwycięskiej Bitwy Warszawskiej. Co ważne, udało nam się do realizacji tej inicjatywy pozyskać przychylność ambasadora USA.
Niewątpliwie, obecność ambasadora Stanów Zjednoczonych to nobilitacja dla Ossowa.
Nie ukrywam, że jego obecność w Ossowie była dla nas bardzo istotna, ponieważ zwróciła uwagę głównych mediów na tak ważne dla nas, mieszkańców powiatu wołomińskiego wydarzenie, jakim była Bitwa Warszawska 1920 r. Poza tym, oczywistym wydaje się fakt, że dzięki obecności takich gości, jak ambasador USA podnosimy rangę uroczystości w Ossowie.
Tym bardziej, że wizyta ambasadora USA przypadła w szczególnej chwili. Jak powiedziałem podczas swego wystąpienia, cztery godziny drogi z Ossowa zaczyna się granica Ukrainy – państwa, które walczy o niepodległość. Warto sobie uzmysłowić, że ta wojna jest bardzo blisko nas, dlatego powinniśmy mieć szczególne baczenie na to, co tam się dzieje. Inna sprawa, że sama historia amerykańskich lotników w 1920 r. jest na tyle ciekawa, że warto o niej przypominać. Weźmy na przykład postać organizatora 7. Eskady – Meriana Coopera, którego prapradziadek miał okazję poznać Kazimierza Pułaskiego – Polaka walczącego o niepodległość Stanów Zjednoczonych. Merian Cooper postanowił odwdzięczyć się Polakom, stając do walki w obronie naszej wolności. Podczas wojny 1920 został zestrzelony nad terytorium wroga, był więziony, a następnie po nieudanej próbie ucieczki został skierowany do robót przy budowie kolei. Tym razem wsparty przez dwóch Polaków zdołał zbiec z niewoli, a następnie przebył 700 km, aby przedostać się na Łotwę, a potem do Polski. Oficjalnie został już uznany za zaginionego, a tymczasem wrócił. I żeby było ciekawiej, gdy powrócił do Stanów Zjednoczonych, zrzucił mundur i zajął się kręceniem filmów. To on nakręcił legendarnego „King Konga” i wystąpił w jednej z najbardziej charakterystycznych scen, tej z udziałem samolotu, gdy bestia wdrapuje się na szczyt wieżowca.
W tym roku Ossów przypomniał o amerykańskich lotnikach, rok wcześniej o pomocy węgierskiej. Czego jeszcze możemy spodziewać się w przyszłości?
Jako gospodarze Ossowa czujemy się zobowiązani do tego, żeby upowszechniać i przypominać o ciekawych i ważnych, ale niestety często zapomnianych faktach związanych z Cudem nad Wisłą. Dlatego po cichu myślimy już o ambasadzie francuskiej i upamiętnieniu w przyszłym roku pomocy francuskiej. Przygotowanie takiej uroczystości to złożony proces, ale mam nadzieję, że uda nam się zrealizować te plany.
Warto pamiętać, że małymi kroczkami zbliżamy się do setnej rocznicy Bitwy Warszawskiej. Chcemy dobrze się do niej przygotować i do tego czasu systematycznie wzbogacać wiedzę mieszkańców o wydarzeniach roku 1920.
Od pewnego czasu Wołomin coraz śmielej i huczniej obchodzi ważne rocznice historyczne. Przykładem mogą być bardzo ciekawe obchody 70. rocznicy wybuchu powstania warszawskiego.
Nie chciałbym powiedzieć, że w Wołominie zapanowała moda na patriotyzm, ale muszę przyznać, że od kilku lat odczuwam coraz większe zainteresowanie sprawami związanymi z wydarzeniami historycznymi w Polsce. Pamiętam, że na początku mojej kadencji w 2011 r., 1 sierpnia pod tablicą Marii Teresy Bartnik – młodej wołominianki, łączniczki w powstaniu było zaledwie kilka osób. Każdego następnego roku było ich coraz więcej, a w tym roku przeszło to nasze najśmielsze oczekiwania – na uroczystościach 1 sierpnia było kilkaset osób. Rosnące zainteresowanie polską historią cieszy mnie niezmiernie, ale najważniejsze jest to, że w Wołominie są osoby i organizacje, które chcą się zaangażować w upamiętnianie ważnych wydarzeń w historii Polski. Pada to na podatny grunt, bowiem wołominiacy są bardzo patriotycznie nastawieni.
No cóż, można powiedzieć, że położenie między Ossowem i Radzyminem do czegoś zobowiązuje. A tak poważnie, to czy oddolne inicjatywy patriotyczne mogą liczyć na pomoc władz miasta?
Oczywiście, staramy się sami aranżować obchody ważnych wydarzeń, ale jeśli pojawia się oddolna inicjatywa, wspomagamy ją, żeby upowszechniać wiedzę o naszej historii zarówno narodowej, jak i tej lokalnej.
Wołomin był zawsze patriotyczny i myślę, że jeszcze wiele ciekawych pomysłów uda nam się zrealizować we współpracy z mieszkańcami.
Potwierdzają to również coraz ciekawsze inicjatywy, podejmowane przez mieszkańców
Takim najbliższym ważnym wydarzeniem będzie chociażby 6 września. Ważna data w naszej lokalnej świadomości. (Notabene przy ul. 6 września odbyła się inscenizacja upamiętniająca 70. rocznicę wybuchu powstania warszawskiego). Jest to data wkroczenia do Wołomina wojsk sowieckich w 1944 r. To oznaczało śmierć i uwięzienie wielu polskich patriotów. I właśnie na budynku mieszczącym dawną katownię NKWD u zbiegu ulic: Legionów i Sienkiewicza, chcemy 6 września upamiętnić tablicą Tych, którzy na skutek tego „wyzwolenia” zostali aresztowani, torturowani i zamordowani. Już dziś gorąco wszystkich zapraszam do udziału w tej uroczystości.
Dziękuję za rozmowę.
(Rafał S. Lewandows