Dla wielu osób rozpoczęły się wakacje. Niektórzy pojechali w góry, inni nad morze, jeszcze inni poświęcili czas na oglądanie Mundialu w telewizji. Mnie dane było uczestniczyć w wyjątkowych uroczystościach. Wraz z wołomińskimi działaczami Stowarzyszenia Łagierników Żołnierzy Armii Krajowej uczestniczyłam w państwowych obchodach 70-ej rocznicy operacji „Ostra Brama” w Wilnie. Rocznicy szczególnej, tak jak szczególne były tamte wydarzenia.
Operacja „Ostra Brama” była częścią akcji „Burza” przygotowywanej przez Armię Krajową. Jej celem było wyzwolenie Wilna spod niemieckiej okupacji przed nadejściem Armii Czerwonej. Akcja rozpoczęła się 6 lipca 1944 roku. Pomimo przeważającej siły wroga, Polakom udało się wyzwolić większą część miasta. Reszty dokonała Armia Czerwona, która po wyzwoleniu całego Wilna, aresztowała podstępnie dowództwo podziemia. Żołnierzy rozbrojono i aresztowano. Większość z nich trafiła do więzień lub została zesłana na przymusowe roboty.
Walki toczyły się nie tylko w mieście, ale również w podwileńskich miejscowościach. Takich miejsc jest na wileńszczyźnie około pięćdziesięciu. Tegoroczne obchody odbywały się w kilku z nich.
Uroczystości zostały zorganizowane przez Stowarzyszenie Łagierników Żołnierzy AK, wspólnie z Urzędem ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych oraz Związkiem Polaków na Litwie. Do Wilna przybyli z całej Polski i dawnych Kresów Wschodnich (obecnie Białorusi i Litwy) ostatni żyjący uczestnicy tych wydarzeń. Przejeżdżając ulicami Wilna ze łzami w oczach wspominali swoje dzieciństwo oraz okres walki o wolną Polskę.
Przybyli nawet polscy patrioci z Anglii z Klubu Miłośników Historii. Niewątpliwie jednak, największą niespodzianką okazało się przybycie Amerykanina z Nowego Jorku. (David, który jest zafascynowany historią Armii Krajowej znalazł informacje w internacie o obchodach 70. rocznicy Akcji „Ostra Brama” i specjalnie przyjechał z USA, aby poznać naszych Bohaterów). David spędził z nami cały dzień, byliśmy wszyscy pod wrażeniem jego wiedzy historycznej na temat Armii Krajowej, ale także powojennych losów Polski. Na zakończenie spotkania żegnając się z panią kpt. Weroniką Sebastianowicz powiedział, że tego dnia nie zapomni do końca życia i będzie o tym dniu opowiadał swoim wnukom.
Uroczystości miały bardzo podniosły charakter. Rozpoczęły się od otwarcia wystawy zdjęć, w Polskim Domu Kultury w Wilnie, przedstawiających uczestników walk, jak i same walki, oraz inne pamiątki związane z AK. Był również czas na wspomnienia uczestników tamtych wydarzeń. (Wspomnienia każdego z tych ludzi, to materiał na przejmującą książkę o losach człowieka, społeczeństwa, państwa. To świadectwo zawiłych dziejów historii i heroizmu pojedynczych ludzi, którzy razem byli ogromną siłą. Te wspomnienia ściskają za gardło i zmuszają do refleksji).
Główne uroczystości odbyły się 6 lipca, a rozpoczęły się w kościele Św. Teresy Mszą Świętą odprawioną w intencji poległych żołnierzy AK. Po mszy uroczystości były kontynuowane na cmentarzu – wileńskiej Rossie. Przy grobie Matki i Serca Syna przybyli goście, kombatanci, przedstawiciele społeczności polskiej, polscy dyplomaci oraz harcerze odśpiewali Hymn Łagierników. Poszczególne delegacje składały wieńce, harcerze zapalili znicze, a wszyscy uczestnicy minutą ciszy uczcili poległych żołnierzy.
Krótkie, ale ważne dla zgromadzonych uczestników, przemówienia wygłosili dr Jan Stanisław Ciechanowski – prezes Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych; prof. dr hab. Andrzej Krzysztof Kunert – sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, Stanisław Cwynarowski – Konsul Generalny RP na Litwie, Włodzimierz Mikuć – prezes Okręgu Wileńskiego AK, płk. Tadeusz Bieńkowic – prezes Polskiego Związku Więźniów Komunizmu w Krakowie, a także mjr. Stefania Szantyr-Powolna, której przemówienie chyba najbardziej wszystkich poruszyło, oraz Andrzej Siedlecki, który przypomniał słowa Marszałka Piłsudskiego, że „ten, co nie szanuje przeszłości, nie jest godzien teraźniejszości i przyszłości”. Na zakończenie wszyscy uczestnicy odśpiewali Mazurka Dąbrowskiego.
Obchody rocznicowe na Rossie uczciły polskie myśliwce MiG- 29, przelatując dwukrotnie nad wileńską nekropolią.
Wieczorem w Domu Kultury Polskiej, polskie Studio Teatralne w Wilnie wystawiło przedstawienie poświęcone żołnierzom AK.
Następnego dnia, w poniedziałek 7 lipca, w ramach dalszych obchodów, oddano hołd i zapalono znicze w podwileńskich Krawczunach. Ksiądz Czesław Wierzbicki, ps. „Kula”, kapitan Wojska Polskiego, odmówił modlitwę „Anioł Pański” za żołnierzy poległych na tym polu walki. Podobnie jak na Rossie poszczególne delegacje uroczyście złożyły wieńce, a uczestnicy tamtych zdarzeń mogli podzielić się swoimi przeżyciami. Wspomnienia z działań w tamtym miejscu snuł ks. Czesław Wierzbicki oraz mjr Czesław Sawicz i kpt. Lech Rudziński. Po oddaniu hołdu poległym, uczestnicy udali się do Kalwarii Wileńskiej, gdzie zostali pochowani żołnierze AK, którzy zginęli w bitwie pod Krawczunami. Tam, na grobach poległych te same delegacje, uczciły pamięć bohaterów składając kwiaty i zapalając znicze pamięci.
Po południu uczestnicy modlili się za poległych żołnierzy AK w kościele w Kolonii Wileńskiej oraz złożyli wieńce na grobach poległych żołnierzy na pobliskim cmentarzu. (Trzeba powiedzieć, że liczba uczestników zgromadzonych wokół mogił z dumnie powiewającymi biało- czerwonymi flagami robiła naprawdę ogromne wrażenie).
W drodze powrotnej do Polski, we wtorek 8 lipca, uczestnicy mieli okazję odwiedzić jeszcze jedno ważne miejsce – Ponary, które nazywane są miejscem „kaźni ludzkiej” , gdyż zamordowano tam tysiące Polaków i Żydów. (W Ponarach rozstrzelano wielu uczniów wileńskich gimnazjów, harcerzy, przedstawicieli inteligencji- nauczycieli, księży, profesorów Uniwersytetu Batorego, żołnierzy Związku Wolnych Polaków i żołnierzy AK, niekiedy przypadkowych ludzi, ale przeważnie zaangażowanych w konspirację i walkę z okupantem). Również tu uczestnicy patriotycznej wyprawy oddali hołd pomordowanym. (Czytając nazwiska na tablicach, niemal stąpając po prochach zamordowanych, przychodziło nam na myśl tylko jedno pytanie: Dlaczego?).
Po tych jakże podniosłych chwilach przyszedł czas pożegnań. Najtrudniej było rozstać się z grupą żołnierzy z Białorusi, dowodzoną przez kpt. Weronikę Sebastianowicz ps. „Różyczka”. Grupa ta aktywnie uczestniczyła we wszystkich obchodach. (Mimo słusznego wieku, podkomendni pani Weroniki, wyróżniają się ogromną siłą, pogodą ducha i optymizmem, zarażając tym wszystkich dookoła). Naprawdę trudno było nam się z Nimi rozstać. Tym bardziej, że są już trochę „nasi, wołomińscy”. To Oni bowiem, dzięki współpracy z burmistrzem Wołomina Ryszardem Madziarem oraz Marzeną Małek – Dyrektorem Miejskiego Domu Kultury w Wołominie, kilkukrotnie gościli już w naszym mieście, a ostatnio odwiedzili także sąsiedni Radzymin. To właśnie dla Nich, od dwóch lat społeczność ziemi wołomińsko – radzymińskiej przygotowuje kartki i paczki świąteczne. (To było moje drugie spotkanie z Nimi, mam nadzieję, że nie ostatnie).
/Małgorzata Powała –
Przedszkole nr 9 im. Jasia i Małgosi w Wołominie
foto: Stanisław Dudek/