Kolejny raz, bo siódmy radni spotkali się 23 lipca na zwołanej w trybie nadzwyczajnym sesji Rady Miasta Ostrów Mazowiecka. Sesję zwołała przewodnicząca Rady Hanna Sasinowska na wniosek burmistrza Władysława Krzyżanowskiego.
W porządku obrad XXIV sesji Rady Miasta Ostrów Mazowiecka w dniu 23 lipca zwołanej w trybie art. 20 ust.3 ustawy z dnia 8 marca 1990 r. o samorządzie gminnym przewodnicząca, ani wnioskodawca, czyli burmistrz nie przewidzieli, że oprócz uchwał, które chciał przeprowadzić burmistrz znajdzie się miejsce na podawanie w wątpliwość kompetencji zarówno urzędującego burmistrza jak i przewodniczącej Rady Hanny Sasinowskiej.
W sesji udział wzięło 17 radnych na 21 zasiadających w Radzie. Niestety sytuacja braku zaufania radnych do burmistrza wybijała się w każdym poruszanym punkcie tej sesji. Już interpelacje i zapytania radnych wykazywały podejrzliwość i niezadowolenie radnych, co do działań burmistrza. Radny Stanisław Dylewski po raz kolejny pytał o zaskarżoną uchwałę radnych dot. bonifikaty na sprzedaż lokali, tryb odwołania prezesa ZEC-u, zatrudnianie osób spoza Ostrowi na stanowiskach w jednostkach samorządu, prognozach podwyżek cen: czynszu przez TBS, opłat za wodę i śmieci, za ogrzewanie, braku czynszów od 6 lat za lokale zajmowane przez Carrefour, wysokość diet dla członków Rad Nadzorczych oraz zażądał przedstawienia kosztów funkcjonowania Rad Nadzorczych za 2011 r. i połowę 2012.
Długa dyskusja nad podjęciem uchwały dotyczącej zgody na zawarcie kolejnych umów najmu lokali użytkowych położonych w Ostrowi Mazowieckiej, chociaż zakończyła się przyjęciem tej uchwały 17 głosami ZA, obnażyła nieprawidłowe zdaniem radnych postępowanie burmistrza W. Krzyżanowskiego. Dyskusję zdominowała niemożność uzyskania przez radnych informacji na temat wysokości podwyżki cen wynajmu, czy dzierżawy. Ne potrafił podać kwot, ani procentu tej podwyżki burmistrz, a wezwany do wyjaśnień naczelnik wydziału nieco kluczył, aż podał, że w podwyżka czynszu będzie o kwotę inflacji, a w lutym 2012 będzie to ok. 3%. długo też udowadniał burmistrz radnym, że muszą podjąć uchwałę, gdyż jest to w kompetencji rady, jeżeli najem ustalono do lat trzech i chce się go przedłużyć. Wydaje się, że wyjaśnienia mecenas obecnej na Sali rozwiała nieco niezgodę radnych na podjęcie tej uchwały i w imię nie utrudniania działalności różnym najemcom radni uchwałę podjęli. Jednak sprawa informacji, którą powinni otrzymać radni wypłynęła pod koniec sesji.
Kolejna uchwała wyrażająca zgodę na użycie herbu Miasta Ostrów została przyjęta jednogłośnie, gdyż wnioskowała o to Kuria Łomżyńska, a potrzebna była na użytek organizowanej niebawem pielgrzymki. Jednak sama sprawa wywołał gorzkie słowa radnej Małgorzaty Bartkiewicz, która powtórzyła za radnym Jackiem Wilczyńskim, że sesja ta nie jest potrzebna. Pismo do burmistrza przyszło 3 lipca i powinno być rozpatrzone na poprzedniej sesji. Oczywiście ze strony burmistrza doczekała się riposty: „Nie wszystko powinno być zrobione jak chce pani radna”. Radny Krzysztof Laska zwrócił uwagę, że taka legislacja jest nieprawidłowa, a burmistrz nie pierwszy raz zostawia sprawy na ostatnią chwilę. Stwierdził, że niepokoiłoby go takie załatwianie sprawy. A radny Wilczyński już bezpośrednio zwracając się do burmistrza stwierdził, że te sesje są dowodem bezradności w podejmowaniu decyzji. Niestety emocjonalne wypowiedzi burmistrza Krzyżanowskiego (Pan kłamie – zwracał się do jednego z radnych) nie uspokoiły sytuacji. Zarzuty pojawiały się kolejne np. radnego Dylewskiego o tereny pod inwestycje i brak dobrej współpracy z wójtem gminy. Wycieczki pod adresem zarówno burmistrza jak i radnych powtarzały się coraz bardziej głośno i agresywniej. Następna ustawa i następny spór oraz brak porozumienia. Burmistrz zaproponował radnym podjęcie uchwały w sprawie zmian w Statucie Miasta. Jak się okazało burmistrz postanowił porządkować sprawy Rady i zmienić zapis mówiący, że Rada ma dwóch wiceprzewodniczących na zapis o jednym wiceprzewodniczącym, gdyż jak stwierdził kilkunastu radnych z uporem głosuje przeciwko wyborowi – świadomie lekceważy od końca marca. Tu wdał się w podsumowanie, dlaczego wiceprzewodniczący Eugeniusz Gałązka uwikłany jest w rozgrywki polityczne stwierdzając, że jego ugrupowanie stało się opozycyjne, gdy zwolnił swojego zastępcę, a prywatnie syna radnego Gałązki. Przysłuchujący się spokojnie tej dyskusji radny Krzysztof Laska zmuszony był zabrać głos, gdyż jak stwierdził, że to jest nie do pomyślenia, aby burmistrz łamał prawo w sposób świadomy wspólnie z przewodniczącą Rady.
Radni od 1 kwietnia nie mogą doprosić się o zwołanie sesji Rady na wniosek ¼ składu Rady, a od 4 posiedzeń zwołuje je przewodnicząca na wniosek burmistrza. Słowa radnego Dylewskiego były bardziej radykalne: „To nie pan będzie decydował, jakie uchwały będzie przyjmować Rada. Leżą 3 – 4 wnioski radnych, którzy chcą zrobić generalne porządki w Radzie i pozbyć się pani przewodniczącej. Ale pani nie chce się zgodzić – stołka się trzyma” – zwracał się następnie do przewodniczącej Sasinowskiej. Niestety dyskusja rozkręcała się, gdyż każdy z radnych atakowany przez burmistrza postanowił odpowiedzieć na to lub wyjaśniać sprawy wywleczone na forum przez niego. Byłego zastępcę burmistrza w obronę wziął radny Lech Godlewski, potem wiceprzewodniczący Eugeniusz Gałązka. Do meritum, czyli uchwały powrócił radny Krzysztof Laska zwracając uwagę, że burmistrz chce zmian właśnie wtedy, gdy pracuje komisja Statutowa. Zwrócił uwagę, że akt wyższego rzędu (ustawa o samorządzie) stwierdza, że Rada wybiera od 1 do 4 wiceprzewodniczących. „Dziś jedna rzecz, która pana boli, to, że są punkty, prawa, jest ta Rada, w stosunku, do której chce pan decydować tak jak w jednostkach!” – stwierdzał zwracając się do burmistrza. „To pani przewodnicząca nie chce uporządkowania sprawy”. Po kolejnej wypowiedzi burmistrza stwierdzał: „Niech pan skończy te kłamstwa, kłamliwą retorykę swoją, która chce zrobić wodę z mózgu mieszkańcom… Ja i większość (jeżeli jest 15, 14, 16 radnych) nie chce brać udziału w tym całym zachowaniu… Przepraszamy mieszkańców, że w pewnym czasie poparliśmy pana… Ja i moje ugrupowanie nie chcemy niszczyć, brać udziału w pana niszczeniu ludzi i miasta”. W odpowiedzi usłyszał, że „…16 osób to jest przejściowa historia, bo to jest na obłudzie i fałszu budowane” – tak podsumował obecną większość w Radzie burmistrz Krzyżanowski. Radna Bębenek tonowała i twierdziła, że burmistrz miał prawo stawiać wnioski, a radny Stanisław Dylewski proponował przewodniczącej uszczęśliwienie wszystkich, gdyby sama zrezygnowała z funkcji. Kolejna wypowiedz burmistrza wywołała sprawę radnego Lecha Godlewskiego i CBA. Padło stwierdzenie o mackach burmistrza i podmienianych nocą przez niego dokumentach. Głosowanie nie pozostawiło wątpliwości: za uchwała zmieniającą statut głosowało tylko 2 radnych, 13 było przeciw, a 3 się wstrzymało. Uchwała nie przeszła. Nic się jednak nie uspokoiło, bo powróciła sprawa braku danych w sprawie zmian czynszu. Oczywiście radni nie pozwolili wmówić sobie, że tych danych nie mogą otrzymać, bo obowiązuje klauzula tajności. Wiceprzewodniczący Eugeniusz Gałązka przytoczył wcześniejszą opinię w tej sprawie Regionalnej Izby Obrachunkowej. Burmistrz na początku nie chciał słuchać o przekazaniu informacji, ale pod koniec zmienił zdanie, a nawet stwierdził, że jeżeli radni będą chcieli to on po konsultacjach z prawnikiem rozważy i udostępni. Być może przekonały go wypowiedzi radnej Małgorzaty Bartkiewicz i Marii Bębenek, że w poprzednich kadencjach radni je otrzymywali, jeżeli chcieli i poprzedni burmistrz się na to godził. A może wypowiedz radnego Godlewskiego, że burmistrz Krzyżanowski blokuje i wprowadza takie metody. A radny Jacek Wilczyński stwierdzał, że kiedyś było inaczej, ale mieli wiele zastrzeżeń do poprzedniego burmistrza i chcieli zmienić, ale teraz żałuje, bo ze wszystkim jest problem, podchody i on musi przeprosić wyborców za taką zmianę: „Pan się zachowuje jak dżin, który wyskoczył z butelki”. Te dywagacje wywołały sprawę zmiany dostępu i lokalu do potrzeb radnych. Burmistrz upierał się, że to ułatwia dostępność radnych, a radni stwierdzali, że dzieje się na odwrót. Radny Stanisław Dylewski uważał, że zatrudnienie trzeciej osoby jeszcze skomplikowało sytuację. Punkt odpowiedzi na interpelacje znów stał się zarzewiem konfliktu i zostało powiedziane wiele niemiłych słów pod adresem wypowiadających się osób. Powtarzały się też wcześniejsze wypowiedzi burmistrza. Radny St. Dylewski kolejny raz zwrócił uwagę przewodniczącej na brak rozwiązania sprawy uchwały, którą wysłano do wojewody i błędnie zatytułowano, a przewodnicząca Sasinowska błędu nie prostuje. Ta zaś stwierdzała, że nie może. Po raz kolejny radni pytali, kiedy przewodnicząca zwoła sesję wg wniosku radnych. W odpowiedzi usłyszeli wymijająca odpowiedz, że dla niej wskazaniem są wnioski dot. miasta i spraw gospodarczych, a nie polityczne. Została uprzedzona, że radni będą podejmować działania zmierzające do uporządkowania tej sytuacji. Należy zapytać za radnymi: Czy ma pani świadomość ilu radnych panią popiera?
I należy spodziewać się kolejnej sesji? I bałagan w samorządzie będzie się pogłębiał? I czy przypadkiem nie jest to działanie zmierzające do umęczenia radnych ciągłymi wezwaniami, kłótniami, beznadzieją? Atmosfera na posiedzeniach rady jest nieciekawa. Słychać tylko przewodniczącą, burmistrza i radnych opozycji, którzy bezskutecznie wzywają do zmiany sposobu działania.
/J.Cz./