Nowy prezes Banku Spółdzielczego. Poradzimy sobie… (06.03.2012)
Od pierwszego marca ostrowski Bank Spółdzielczy ma nowego prezesa. Został nim dotychczasowy wiceprezes Zarządu BS-u Bartosz Kublik.
Pierwszego dnia urzędowania odwiedziliśmy go aby poznać bliżej następcę wieloletniego prezesa tej instytucji – Zbigniewa Krutczenki. Prezes Kublik przyjął nas w gabinecie swojego poprzednika.
AM – Panie Prezesie, gratulujemy objęcia tak ważnego stanowiska. Z jakimi odczuciami rozpoczął się dla Pana pierwszy dzień pracy w tym pokoju?
Bartosz Kublik – Nie ukrywam, że jest to dla mnie bardzo przyjemny dzień, niewątpliwie nobilitujący, ale jednocześnie stresujący. Proces stawania się prezesem trwał dość długo. Pierwsza uchwała Rady Nadzorczej stawiająca mnie jako kandydata na to stanowisko była podjęta jeszcze w sierpniu ubiegłego roku. Zawierała ona jednak, wynikający z prawa bankowego warunek, otrzymania pozytywnej opinii ze strony Komisji Nadzoru Finansowego. Prezes każdego banku w Polsce musi mieć zgodę na pełnienie tej funkcji, wyrażoną przez wspomnianą komisję. Dlatego też trochę to trwało. Natomiast dzień dzisiejszy jest, jak już wspomniałem, na pewno przyjemny, ale też lekko stresujący, bo siadając w tym gabinecie czuję jednak brzemię tej funkcji.
AM – Jakie jest to brzemię? Co przejmuje Pan po swoim poprzedniku?
B.K. – Obejmuję bardzo dobry bank, który jeśli chodzi o jego wielkość w sektorze spółdzielczym, jest w pierwszej dziesiątce banków, ale też miewa wyniki w niektórych segmentach, stawiające nas znacznie wyżej. Na przykład jeśli chodzi o wyniki działalności, o naszą rentowność, co przekłada się naturalnie na bezpieczeństwo i możliwości, znajdujemy się w ścisłej czołówce. W grupie Banków Polskiej Spółdzielczości, gdzie jesteśmy zrzeszeni, w roku ubiegłym uplasowaliśmy się – wśród 380 banków – na trzecim miejscu jeśli chodzi o wynik brutto i na drugiej pozycji pod względem wyniku netto. Jesteśmy więc wśród liderów sektora banków spółdzielczych w Polsce.
AM – Od kiedy pracuje Pan w tym banku?
B.K. – Od stycznia lub od początku lutego 2002 roku. Zaczynałem tutaj w Oddziale w Ostrowi, potem od września 2003 do kwietnia 2007 byłem dyrektorem Oddziału w Małkini, a następnie wróciłem do Ostrowi i wszedłem w skład Zarządu Banku.
AM – A jak Pan w ogóle trafił do BS-u i do Ostrowi?
B.K. – W bardzo prosty sposób, bo za sprawą mojej żony. Pochodzę z Sokołowa Podlaskiego. Tam się urodziłem i wychowałem, tam skończyłem liceum ogólnokształcące. W 2001 roku ożeniłem się z dziewczyną z Zarąb Kościelnych i w ten sposób trafiłem na Ziemię Ostrowską, gdzie podjąłem pracę w Banku Spółdzielczym.
AM – Rzeczywiście sposób jest bardzo prosty, ale czy samo małżeństwo z dziewczyną z powiatu ostrowskiego, to wystarczające kwalifikacje do zostania bankowcem?
B.K. – Naturalnie nie! Po maturze skończyłem nauki polityczne w Wyższej Szkole Humanistycznej w Pułtusku. Już po podjęciu pracy w Ostrowi odbyłem studia podyplomowe z zakresu bankowości i finansów na Wydziale Ekonomiczno-Rolniczym w Wyższej Szkole Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie, a w latach 2005-2009, również studia doktoranckie na Wydziale Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego.
AM – Proszę o kilka słów o rodzinie.
B.K. – Początkowo mieszkaliśmy razem z moimi teściami w Zarębach Kościelnych, a od maja 2008 mieszkamy już we własnym domu w Ostrowi. Mamy dwóch synów, Kacpra – ucznia drugiej klasy szkoły podstawowej i 4,5 letniego Olka. Żona jest polonistką w Zespole Szkół Nr 1, zwanym popularnie „Rubinkiem”.
AM – Czym zajmuje się Pan w czasie wolnym, chociaż teraz pewnie nie będzie miał go Pan zbyt wiele?
B.K. – Pewnie tak. Na pewno jest to czas spędzany z rodziną, a poza tym czytanie. Obowiązkowo są to najnowsze pozycje z ekonomii, psychologii społecznej, ale lubię też dobrą beletrystykę. Natomiast latem dochodzi jeszcze jakiś aktywny wypoczynek, najczęściej rower, chociaż bardzo lubię też spływy kajakowe. To jest świetna sprawa. Na wodzie wypoczywa się doskonale.
AM – A piłka nożna? Słyszałem, że jako jeden z niewielu ostrowiaków, był Pan ma Stadionie Narodowym i oglądał mecz Polska-Portugalia.
B.K. – Z tym bym nie przesadzał. Akurat trafiła się okazja, że mogłem uczestniczyć w takim wydarzeniu jakim była piłkarska inauguracja Stadionu Narodowego w Warszawie i mecz Polska – Portugalia. Skorzystałem z niej i bardzo się z tego cieszę. Podobało mi się i widowisko sportowe, ale przede wszystkim sam obiekt. Jest on bardzo atrakcyjny architektonicznie, ale także doskonale pomyślany pod względem funkcjonalności. Stadion jest naprawdę świetny. To co zostało tam jeszcze do zrobienia, czyli najbliższe jego otoczenie, to już naprawdę drobiazg. Wystarczy kilka tygodni aby to wykonać. Natomiast z samego stadionu powinniśmy być zdecydowanie dumni, a nie grymasić. Jest to naprawdę światowy poziom.
AM – Wróćmy może do ostrowskiego banku. Czy ma Pan jego wizję na przyszłość? Będzie Pan w nim coś zmieniał, czy będzie to raczej kontynuacja?
B.K. – Wrócę na chwilę do procesu zatwierdzania mnie na prezesa banku. Między innymi polegało ono na tym, że musiałem przedłożyć Komisji Nadzoru Finansowego trzyletnią autorską strategię rozwoju i zarządzania bankiem. Zawarłem w niej między innymi analizę stanu obecnego oraz działania, które jako prezes zamierzam kontynuować, ale także te, które chciałbym wdrażać i rozwijać. Jest to, najkrócej mówiąc, strategia aktywnej, dynamicznej kontynuacji. Nie ma bowiem sensu robienia rewolucji tam gdzie jej nie potrzeba i gdzie drużyna gra dobrze, wygrywa, odnosi sukcesy i zdobywa wysokie lokaty, jeśli chodzi o sektor bankowości spółdzielczej, o których wcześniej rozmawialiśmy. Nie byłoby to ani potrzebne, ani mądre.
AM – Czy mówiąc o wdrażaniu i rozwijaniu, miał Pan na myśli nowe produkty?
B.K. – Rozwój i wdrażanie nowych produktów jest sprawą oczywistą dla każdego banku, który chce się liczyć na rynku. Tego nie da się uniknąć i to robimy przez cały czas. W roku ubiegłym wdrożyliśmy kartę zbliżeniową, pozwalającą na dokonywanie wypłat z bankomatu bez wprowadzania jej do czytnika i bez podawania PIN-u, a także ofertę leasingową jako towarzyszącą do naszej oferty bankowej. Świetnie rozwija się oferta ubezpieczeń i to zarówno majątkowych, jak i na życie. Ponadto kończymy projekt jeśli chodzi o przelewy w strefie euro w bankowości elektronicznej, kończymy tez projekt karty kredytowej. Na początku tego roku uruchomiliśmy i bardzo intensywnie oferujemy terminale płatnicze w sklepach i punktach usługowych należących do naszych klientów. Jak widać, cały czas jest ten rozwój produktowy. Dzisiejsze banki, to nie tylko zbieranie depozytów i udzielanie kredytów. To jest oczywiście trzon działania i główne źródło dochodów banku, ale dzisiejsze banki to są swoiste markety ze wszelkimi usługami finansowymi jakie można sobie wyobrazić…
AM – Najmocniej przepraszam, ale to miała być rozmowa o nowym prezesie banku, a nie o bankowości jako takiej, chociaż doskonale rozumiem ludzi zafascynowanych swoją pracą. Czy czuje się Pan spadkobiercą swojego poprzednika nie tylko jeśli chodzi o ten gabinet?
B.K. – Zdecydowanie tak! Uważam się za kontynuatora prezesa Krutczenki. Mówiłem zresztą o tym podczas uroczystości jego pożegnania, kiedy stwierdziłem, że uważam go za swojego nauczyciela i mentora, a naszą dziesięcioletnią współpracę określiłbym jako relacje mistrz – uczeń.
AM – Dzisiaj jest pierwszy dzień Pana pracy jako prezesa banku. Czy może miał Pan już jakieś telefony z gratulacjami, życzeniami itd.?
B.K. – Tak, głównie ze środowiska bankowego, gdyż nie każdy, nawet z moich znajomych, wiedział kiedy skończyła się ta procedura powołania mnie na to stanowisko i kiedy nastąpi ten mój pierwszy dzień. Dzisiaj z samego rana miałem spotkanie z załogą, która mi gratulowała. Były również telefony od dyrektorów oddziałów, dzwonił także dyrektor Banku BPS, z którym współpracujemy w sprawach handlowych, kredytowych. To było bardzo miłe.
AM – Może w tym pierwszym dniu chciałby Pan przekazać coś klientom banku?
B.K. – Naturalnie. Szanowni Państwo. Jestem przekonany, że bank będzie tak samo silny jak do tej pory i że nadal będzie zajmował poczesną pozycję wśród innych instytucji finansowych. Chciałbym też przekazać Państwu kilka ważnych spraw, którymi chcę przekonywać do korzystania z naszych usług. Po pierwsze mamy naprawdę dobrą ofertę. Jest to niezwykle ważne, bo dzisiaj każdy liczy pieniądze i stara się wydawać je w sposób sensowny. Ale są też inne względy, o wcale nie mniejszym znaczeniu. Tu w Ostrowi zarządzamy oszczędnościami ludzi, wynoszącymi 500 milionów złotych, a po dodaniu kapitałów banku, które po odpisie zysku za zeszły rok wyniosą prawie 74 miliony, będzie to już niemal 600 milionów. Z tych pieniędzy do naszej lokalnej gospodarki trafia blisko 100 milionów na inwestycje, na rozwój lokalnych firm, na rozwój gospodarstw rolnych, a przecież to wszystko są miejsca pracy. Wreszcie znaczna część podatku, który płacimy od zysku, wraca tutaj do budżetów naszych samorządów, gdyż jesteśmy zarejestrowani nie gdzieś w świecie, ale tu, w Ostrowi. Należy także dodać, że sam bank jest też liczącym się pracodawcą. Zapewniamy 150 pewnych, solidnych miejsc pracy, co w dzisiejszych czasach nie jest bez znaczenia dla lokalnego rynku pracy. Krótko mówiąc, jesteśmy i nadal chcemy być Państwa bankiem, bankiem, który wspiera lokalną gospodarkę, który wspiera rozwój naszej małej ojczyzny.
AM – I znów mówimy o banku. A czego należałoby życzyć nowemu prezesowi?
B.K. – Przede wszystkim wytrwałości, wytrwałości i wytrwałości, bo pracy jest przed nami mnóstwo. Pomysłów mi nie brakuje i myślę, że poradzimy sobie.
AM – W takim razie życzymy Panu wytrwałości, ale też realizacji planów oraz spełnienia marzeń, nie tylko zawodowych. Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Andrzej Mierzwiński