Odbywająca się w miniony czwartek 26 lutego piąta sesja Rady Miejskiej w Wołominie rozpoczęła się dość nieoczekiwanie od zgrzytu na linii radni – pani burmistrz. Powodem do dyskusji stała się propozycja burmistrz Elżbiety Radwan wprowadzenia do porządku obrad dwóch projektów uchwał.
Tak naprawdę nic nie zapowiadało tego, co wydarzyło się zaraz na początku ubiegłotygodniowej sesji Rady Miejskiej w Wołominie. Pani burmistrz wnioskowała o wprowadzenie do porządku obrad projektów dwóch uchwał. Jedna dot. odwołania skarbnik Gminy Wołomin, druga zaś powołania nowej skarbnik Gminy Wołomin, którą miała zostać Marta Maliszewska.
„Aneta Grabowska złożyła rezygnację z funkcji skarbnika (w ubiegły poniedziałek) „ – oświadczyła radnym burmistrz Radwan. Uchwała musi być natychmiast, ponieważ „jesteśmy w trudnym okresie prac dot. zakończenia roku, tzw. opisówki… „ – tłumaczyła wielość prac spoczywających na skarbniku.
Jaka była przyczyna do przygotowania tej uchwały? Złożenie rezygnacji na ręce burmistrz oraz udanie się pani skarbnik na zwolnienie lekarskie. A jak dramatycznie stwierdzała później burmistrz Radwan – „Gmina nie może być bez skarbnika”.
Przy okazji padły też bardzo podniosłe słowa jednego z radnych o doprowadzaniu do paraliżu urzędu przez radnych PiS, którzy jak się okazało wcale nie byli skorzy do wprowadzania obu projektów uchwał do porządku obrad, a tym samym do odwołania dotychczasowej skarbnik. Nikt tego nie mówił, ale wyglądało na to, że 14 radnych PiS miało wątpliwości, co do prawdziwych przyczyn i sposobu odejścia pani skarbnik, która pracowała w Urzędzie Gminy 12 – 13 lat. Nie pomogło przekonywanie, że blokowanie czyjeś prywatnej decyzji jest nie na miejscu, a nawet apel Pani Burmistrz.
Radni zapytali w końcu mecenas obecną na sali obrad – jak to jest z procedurami i usłyszeli, że decyzja o powołaniu i odwołaniu skarbnika należy wyłącznie do rady. Również wprowadzenie nowego skarbnika nie jest obligatoryjne. W zaistniałej sytuacji głos zabrał wiceburmistrz Jagodziński, który zaapelował o rozsądek i to do każdego z radnych osobno. Jego wypowiedz ucieszyła jednego z radnych, gdyż wynikało z niej, iż decyzja o odwołaniu Pani Skarbnik nie ma podłoża politycznego.
Genialnie, zatem radni chcieli zostawić sobie czas na rozeznanie sytuacji i apelami burmistrza wcale się nie przejęli. 14 głosami PRZECIW przy 8 głosach ZA oddalili wprowadzenie punktu o odwołaniu skarbnik, więc drugi punkt okazał się bezzasadny. Zakończenie było kuriozalne, bo Pani Burmistrz się obraziła na radnych i oświadczyła w formie groźby, że będzie się pytać RIO (Regionalnej Izby Obrachunkowej) o prawidłowość działania radnych opozycji.
Cała sytuacja wywołana, jak wynikało w ostatniej chwili, przez burmistrz Radwan nie powinna mieć miejsca. Wykazała tylko nieudolność burmistrzów Wołomina. Pani burmistrz mówi dużo o transparentności, a nawet dotychczasowej skarbnik nie było na sesji.
Dzień wcześniej uczestniczyłam w sesji Rady Miejskiej w Łochowie. Tam również został postawiony pod obrady punkt dot. odwołania skarbnik Gminy. Były kwiaty, dobre słowa i autentyczny żal oraz serdeczność i wyrazy wdzięczności za długoletnią pracę. Była długa wypowiedz odchodzącej Pani Skarbnik oraz przedstawienie przez burmistrza Mariana Dzięcioła jej długiej i dobrej pracy na rzecz samorządu i spraw finansowych gminy oraz szczegółowe wyjaśnienie przyczyn decyzji o odejściu. Wzruszona skarbnik odeszła z poczuciem dobrze spełnionych obowiązków i docenienia jej długoletniej pracy.
W Wołomińskim urzędzie cała sytuacja wyglądała na akt pozbywania się, i to w nie najlepszej atmosferze, ludzi, których nowa władza uznała za przeszkadzających. W imię błędnego przekonania, że nowa Pani Burmistrz musi wypełnić obietnice wyborcze i pozbyć się „niedobrej, starej ekipy od Madziara”, kolejna osobą doświadcza prawdopodobnie złego traktowania.
Mądrość włodarzy samorządowych powinna polegać na tym, że owszem zmieniać, ale też w sposób ludzki i nieuwłaczający godności innych. Być może radni opozycji wykazali się empatią, a nie tylko chęcią zrobienia na złość nowej Burmistrz.
/J.Cz./